czwartek, 26 lipca 2012

Dziwny jest teeeen... czat :)


Czuję się dziś totalnie źle, strasznie, okropnie... boli mnie głowa i nie mogę spać, nie mogę leżeć a nie mogę wstać... Musicie wiedzieć, to znaczy nie musicie ale i tak napiszę, że jestem osobą dość chorowitą. Nie będę tutaj opisywać wszystkich swoich dolegliwości, bo w rzeczy samej jest ich sporo, napiszę tylko, że zdrowie nie jest moją mocną stroną. Być może troszkę to Was dziwi, bo przecież jestem masochistką, przynajmniej w jakimś stopniu i znacie moją odporność, wytrzymałość itd. I tutaj właśnie powiem Wam, że często myślę, iż to właśnie przez to jestem taka wytrzymała. Mam sporo bólu na co dzień i w jakimś stopniu mnie to hartuje. Tylko błagam bez żadnych filozofii, że to pewnie dlatego lubię spanking, bo nie mogę się uwolnić od bólu itd. itp. Nic bardziej mylnego. Laniem fascynowałam się już dużo wcześniej niż wystąpiły u mnie te dolegliwości. Ale dosyć tego żalenia się. W takich chwilach jak ta, czyli wtedy kiedy czuje się fatalnie, mam też (co nie jest dziwne) fatalny nastrój. Nie mam wtedy tyle cierpliwości i nie staram się być miła. Nie, nie, nie- nie napiszę jak to byłam niemiła dla mojego K. i dostałam lanie. Boże uchowaj żebym jeszcze ktoś miałby mnie bić za to, że cierpię. Nie piszę tego żeby mi ktokolwiek współczuł, nauczyłam się już, że cierpi się samotnie, przynajmniej fizycznie. Po prostu czuję, że nadszedł ten czas. Czas, w którym napiszę co myślę o czatowiczach i postaram się odpowiedzieć na pytania jakie mi najczęściej zadajecie.

Ogólnie to powiem Wam, że bardzo schlebia mi to, iż uważacie mnie za osobę godną zaufania, poradzenia się, a nawet eksperta co już mnie zawstydza. Tak jestem operatorem na czacie, wszyscy to wiedzą, a operator to źródło informacji. Ale co tam operator. Dużo dostaje wiadomości z pytaniami czy warto spotkać się z kimś poznanym w internecie, czy warto się spotkać tylko na lanie, jak poznać czy to właściwa osoba, czy lanie to tylko z partnerem itd. Cholera to są pytania i banalne i trudne jednocześnie. Oczywiście, że można się umówić tylko na lanie. Dlaczego nie? Jak poznać czy to właściwa osoba? Po rozmowie. Tak najkrócej mogłabym odpowiedzieć. Ale to nie są satysfakcjonujące odpowiedzi. Oczywiście, że nie są. Zawsze radzę to samo, czyli to co sama też bym zrobiła. Jak już po rozmowie może być i jak już dojdzie do spotkania, to oczywiście na neutralnym gruncie zapoznałabym się z "kandydatem". Jeżeli cokolwiek budziłoby mój niepokój to grzecznie podziękowałabym za spotkanie i równie grzecznie powiedziała, że nie jestem jeszcze jednak gotowa na lanie. I zawsze w tym momencie pytacie mnie "Ale co może budzić niepokój? Jak to poznać?" Moim zdaniem można to poznać/zobaczyć bądź wyczuć (od tego jest intuicja). Jeżeli facet, z którym teoretycznie bym się spotkała śliniłby się, pocił, rozbierał mnie nachalnie wzrokiem i wybaczcie brzydkie słownictwo; fiut stałby mu tak, że stolik przy którym siedzielibyśmy unosiłby się do góry, to uciekałabym czym prędzej. Jeżeli powiedziałby mi, że jak widzi gołą pupę to nie może się opamiętać, bo tak go to kręci to też bym wiała. Jeżeli byłby zbyt sztywny, zbyt "dominujący", traktujący temat poważnie aż do porzygania to dałabym dyla. Jeżeli natomiast byłby zbyt luźny czy luzacki, a przynajmniej próbowałby stwarzać takie pozory i myślałaby przy tym, że jest fajny, a widać by było, że denerwuje się niepomiernie i cieszy się, że zobaczy tyłek jakiejś dziuni, to cichaczem bym czmychnęła. Jeżeli rozmowa by się nie kleiła czy starałaby się być zbyt, podkreślam zbyt normalny i intuicja podpowiadałaby mi, że coś jest jednak nie tak, to też bym się wycofała. Chyba każdy widzi jak czuje się z daną osobą.

Jeżeli (hmmm coś dzisiaj strasznie dużo używam tego "jeżeli", ale wybaczcie nie chce mi się już naciskać backspace :) ) chodzi o nicki na czacie to mogę mniej-więcej napisać Wam jak ja to widzę. Pewnie zaraz kogoś urażę, ale cóż mój kawałek sieci z moim zdaniem, a na pewno nie urażę specjalnie. Ja unikałabym nicków typu "wytresuje cię", "sukę na lanie", "ostry spanker", "stanowczy master" i takie tam. Nie mówię, że tresura, suka, ostry to coś złego, ale jeżeli ma to być tylko spanking to stanowczo osoba, która już w nicku zdradza inne swoje zamiary się nie nadaje. Poza tym myślę też, że większość osób, które mają takie nicki są tak napalone, tak nakręcone na to o czym piszą, że aż strach. Widać, że chyba tylko o tym można z nimi porozmawiać. Później taka rozmowa zaczyna się od "witaj suko", a następnie od przechwalania się jakiego to on nie ma doświadczenia i jak bardzo mocno potrafi wlać. Zauważyłam też, że nicki takie jak: "On27", "12345", "mężczyzna78" nie ukrywają nic konkretnego. Bo spójrzcie; to są nicki totalnie bezosobowe. Nic nie znaczą. Jakaś powiedzmy "nazwa" ani przemyślana, ani ładna, ani ciekawa. Taka byle jaka, byle wejść na czat. Jak pierwsza grupa jest przesycona "osobowością" to druga nie ma jej wcale. Ja zagadywałabym to nicków normalnych, a normalne w moim rozumowaniu to "Tomasz Wrocław", "Kacper DD", lub jakiś pseudonim jak np. "Eldix" czy "Cassy" :) Oczywiście nie ma reguły i "Kacper DD" może okazać się zboczeńcem a "On27" świetnym rozmówcą. Piszę tylko o tym co zauważyłam. Poznałam kilka konkretnych osób na czacie, kilka przez mój blog. Często też spotykam się z pytaniem czy ja sama spotkałam takie osoby, z  którymi umówiłabym się na spanking. Tak, jest jedna taka osoba (pozdrawiam :) )

Być może pisze trochę chaotycznie, ale jak na moje samopoczucie to i tak dobrze :) Pewnie pominęłam jeszcze jakieś istotne kwestie, ale teraz sobie i tak nie przypomnę :) Podsumowując: Drogie Panie można, ale trzeba uważać. Rozwaga i intuicja. I myślimy przede wszystkim myślimy i analizujemy. Drodzy Panowie bądźcie normalni, bądźcie najpierw Wojtkiem, Piotrkiem, Przemkiem czy Łukaszem a dopiero później spankerem. Panie i Panowie: dystans, dystans, i jeszcze raz dystans. Dystans do siebie samego. Nie bierzecie wszystkiego aż tak do siebie i aż tak na poważnie a będzie dobrze :)

Ps. Jeśli mogę Was prosić to jak zostawiacie anonimowe komentarze to podpiszcie się chociaż jakimś imieniem czy pseudonimem, bo nawet nie wiem jak mam się do Was zwracać odpisując :) Dziękuję :)

Pozdrawiam:)

Cassy

niedziela, 8 lipca 2012

Leje się, leje się, leje się żar z nieba :)


Ale upał... już chyba 4 razy brałam zimny prysznic i nic... ale duchota... Niech się ogarnę i uporządkuje myśli; czy w tym upale ja mogę funkcjonować? Czy ja mam czym oddychać? Czy ja jestem wstanie napisać opowiadanie? Zobaczmy...

Takie upały nie sprzyjają spankingowi, o nie, na pewno nie. Co to by było za straszne uczucie, kiedy już teraz się rozpuszczam, gdybym miała dodatkowo mieć gorącą pupę... Nie, nie, nie, żadna dodatkowa kara, po prostu to by było nie do zniesienia i co to za przyjemność. Trzeba więc czekać do wieczora, kiedy to się ochłodzi. Ba! Do nocy, bo o 23:00 termometr wskazuje 26 stopni pana Celsiusa... Ale znowu jak będzie noc to wszystko słychać dużo wyraźniej, czyli tak źle i tak niedobrze. Z dwojga złego wybieram noc. Są sposoby. Wypróbowane, obmyślane. Najmniej słychać cieniutki kijek bambusowy, tylko mały świst, a nie trzask np. pasa. Ale teraz uwaga; jak chcę lania to w większości wypadków wiem czym bym chciała dostać. Bo chyba nie muszę pisać, że inne doznania są po pasie, inne po kijku a jeszcze inne po palcacie. Bywa też tak, że nie chcę w ogóle decydować i wtedy co by nie wybrał mój K. jest ok. Tym razem właśnie dokładnie wiedziałam co to ma być. I chwała Bogu i partii, że nie chciało mi się pasa czy packi! Oczywiście moja chęć na pewno byłaby spełniona, ale po co to się hamować i zastanawiać jak bardzo słychać. Kijek to to czego mi trzeba. Chcę mieć pręgi. Dużo cieniuteńkich pręg. Byle nie za głębokich, bo się później długo goją. Powód do lania? Powód to jest najmniejszy problem. Powód znajdzie się zawsze. Może być pseudo powód, a może powodu nie być wcale. Chociaż to, że mam chęć i muszę się zaspokoić to też powód :) Wiem, wiem- mnóstwo osób powie, że z takim realnym powodem jest o wiele bardziej podniecająco. To powiem Wam, że nie zawsze. Owszem bardzo to lubię, ale nie można się też zamykać w określonym schemacie. Po prostu- robi się to w taki sposób żeby być zadowolonym. Mam ochotę dostać tu i teraz to dostaję. Mam ochotę być ukarana- to jestem ukarana. Mam ochotę na pieszczotliwe lanie- to takie otrzymuje. Ot, cała filozofia.

Nareszcie nadeszła noc. W końcu jest czym oddychać. No iiii w końcu się można pobawić :) O nie! Czy te kije znowu leżą za szafą??!! Ja piernicze, tyle razy mówię: 'na szafę', 'na szafę', nie ZA szafę, bo później nie można ich wyciągnąć, ale mój K. za każdym razem je tam wrzuca :) No i gimnastyka. K. siłuje się ile wlezie- "czekaj już prawie mam", "A nie, nie mam". Na co ja: - ' Daj ja spróbuje, ja mam szczuplejszą rękę'. I porażka. Kij od miotły nie wchodzi. Wieszak! Wieszakiem wyciągniemy. Jest! Udało się zahaczyć o kijek i go wysunąć. I człowiek znowu cały spocony, i znowu jest duszno, i znowu gorąco :) Nie ma co dłużej zwlekać. Ja już byłam cała mokra, a właściwe mam tutaj na myśli moją cipeczkę, na myśl o tym kijku na który tak czekam i czekam. Oparłam się o łóżko, elegancko wypięłam i czuje, że jak tylko spadnie pierwsze uderzenie to chyba dojdę :) K. uderzył raz, drugi, trzeci, orgazmu nie mam więc dam radę dalej :) Nie były to bolesne uderzenia. Były delikatne i pieszczotliwe. Przyspieszył, zwiększył siłę. Zaczęło coraz wyraźniej kąsać i piec. Ale stoję spokojnie- co to dla mnie :) Rozgrzewka, oczywiście, że tak. I oczywiście nie trwała bez końca, bo nagle poczułam mocne uderzenie, po nim następne i każde kolejne zdawało się być silniejsze. Spadały miarowo, ale nie za szybko. Ból powoli robił się nieznośny, ale zuch dziewczynka wytrzyma :) Gorzej zrobiło się kiedy K. przyspieszył. Czułam pulsowanie, czułam już wychodzące pręgi. Czułam ten przeszywający ból. Przerwał na chwilę, żeby mnie pogłaskać po pupie. Och, uwielbiam te momenty! Tak strasznie to lubię, tak strasznie mnie to podnieca! Wiem też, iż takie głaskanie zapowiada dalszą część lania. I naturalnie, już po chwili czułam z powrotem kąśliwy kijek. Bolało bardzo, bo K. bił już dużo, dużo, dużo mocniej. Świst też był konkretny. Lekko zaczęłam uginać nogi, robię tak jak już bardzo mnie boli. Zawsze też wracam do poprzedniej pozycji, bo nie chce dostać niechcąco po nogach czy plecach. Poza tym jestem grzeczna i grzecznie stoję :) Oczywiście, że nie za każdym razem :D Bolało, szczypało, piekło. Zastanawiałam się jak duże są już te pręgi. K. uderzył jeszcze kilka razy bardzo powoli i zdecydowanie i przestał. Zaczął głaskać i już o mało nie odpłynęłam. Pręgi nie były wcale takie duże jak myślałam, ale pupa była rozgrzana tak jak trzeba :) I człowiek znowu cały spocony, i znowu jest duszno i znowu gorąco... :)

Pozdrawiam :) 

Cassy

niedziela, 1 lipca 2012

Witam bardzo serdecznie :)


Witam bardzo serdecznie w moich nowych progach :) I jak Wam się podoba? :) Cały blog jest przeniesiony, niestety opcji eksport-import nie ma na onecie, więc musiałam to robić sama. Wszystkie stare wpisy znajdują się w miesiącu czerwcu. Przy niektórych wpisach dodałam też rok, żeby chociaż było widać ten przeskok 3 lat :) Jeszcze trochę poszperam i pododaje co nieco (chociażby zdjęcia). W końcu mogę spokojnie pisać, więc mam nadzieje, że i Wy będziecie zadowoleni! :)

Pozdrawiam :)

Cassy