piątek, 31 sierpnia 2012

Rozmawiajcie ze sobą i takie tam inne :)

LUDZIE! ROZMAWIAJCIE ZE SOBĄ! Później są niedomówienia, zastanawianie się jak on zareaguje kiedy mu powiem, szukanie na boku itd. Wiecie doskonale o czym mówię. Nie mnie to oceniać, ale skoro już mnie pytacie o zdanie to powiem Wam, że ja nie mam pojęcia jak można WZIĄĆ ŚLUB NIE MÓWIĄC KOMUŚ O SWOICH SEKSUALNYCH UPODOBANIACH. Ja nie wyszłabym za mąż za mojego K. nie mówiąc Mu o sobie absolutnie wszystkiego i nie mając pewności, że to rozumie i akceptuje. Nie chcę się zachowywać jak ksiądz (:D) ale przed ślubem nie powinno być żadnych tajemnic, a jak nie będziecie ze sobą rozmawiać to nigdy nic nie uzyskacie. Później jest tak, że się boicie, bo co to będzie, jak to powiedzieć, a to taki wstyd. W większości przypadków wystarczy porozmawiać wytłumaczyć i daje to rezultaty. Poza tym też większości mężczyzn naprawdę podobają się takie zabawy. Nikt nie każe Wam dziewczyny mówić od razu "zlej mnie", podawać szpicrutę czy pas etc. Jesteście kobietami, macie w sobie jakąś subtelność, zróbcie to małymi krokami. Klaps, więcej klapsów, przez kolanko... itd.itp. Jak Wasz mężczyzna zobaczy jak bardzo Was to podnieca to uwierzcie, że będzie zachwycony (chyba, że to ciota a nie facet). I zawsze to będę powtarzać ROZMAWIAJCIE ZE SOBĄ!

Uff... wiecie to jest tak, że każda z Was a właściwie powinnam napisać z Nas, myśli, że jest z tym sama, że tylko ona taka jest, że ma jakieś zaburzenia, że nigdy tego nikomu nie powie, bo jak można się przyznać do czegoś takiego! To dziwne i chore! A później okazuje się, że to ma nazwę, że to się spanking nazywa, że jest wieeele osób takich jak My, że są filmiki, strony temu poświęcone, że ludzie piszą o tym blogi :) Przeważnie jest tak, że panie boją się o tym powiedzieć swoim partnerom, bądź umówić się na pierwsze w życiu lanie, a panowie mają ten problem, że nie mogą znaleźć chętnej na spanking lub boją się namówić swoją partnerkę :) To chyba jest gorsze co nie? Chyba łatwiej namówić jest chłopaka żeby Was zbił, niż dziewczynę żeby dała się zbić. Łatwiej dziewczynie przyjdzie powiedzieć chłopakowi, że to ją podnieca niż chłopakowi powiedzieć dziewczynie, że kręci go bicie, i nie wyjść przy tym na sadystę i popaprańca :) I nie chcę już tego więcej słyszeć, że nie ma takich dziewczyn, którym by się to spodobało, że jak są to daleko itd. Ile razy mam mówić; dziewczyna nie musi być od razu związana z "tym światem" chłopak zresztą też tylko ROZMAWIAJCIE ZE SOBĄ! :)

Wiem dziewczyny co Was w tym podnieca :) Wiem, wiem :) Mnie przecież też :) Zresztą tytuł bloga jasno mówi: "To co mnie podnieca" :) Każda lubi poczuć się przez chwilę bezbronna, ukarana, malutka :) Fajnie poczuć kogoś nad sobą, kogoś komu nie chce się sprzeciwić, a jak się nawet chce to i tak celowo :) Miło czuć kogoś silnego, surowego, ale koniec końców wyrozumiałego i czułego. Być ukaraną za coś prawdziwego bądź "prawdziwego" daje satysfakcję, łatwiej się wczuć, a nawet chwilami lżej samej przed sobą, że jest się za coś rozliczoną. Na pewno nie kręciłoby Was gdyby na końcu nie było głaskania, przytulania itd. I ja w żadne DD nie wierzę (zresztą nie wiem czy wiecie, że to jest uważane za sektę, bo w niektórych krajach wmawia się małym dziewczynkom, że tak mają żyć, takie jest ich miejsce i zmusza się je do takiego życia) i Wam też takie "prawdziwe" DD się nie podoba. Mówicie, że elementy, że to, że tamto. A gówno prawda. Podoba Wam się zdyscyplinowanie, bo Was to podnieca i tyle. Za co chcecie być rozliczane? Za pracę, ze egzaminy, ewentualnie za bałagan? Ok, to jest ok. Jest powód, jest wina jest kara- podniecamy się. Ale czy chciałbyście aby Wasz mąż/chłopak/partner lał Was ni stąd ni zowąd za za wysokie rachunki, za nie taki obiad lub jego brak, za nie zrobienie prania, za nie taki ubiór, za to, że umówiłyście się z koleżanką na piwo? Bardzo wątpię, gdyż lubicie poczuć się jak małe dziewczynki, ale założę się, że żadna z Was nie chciałby być traktowana jak dziecko cały czas. Nie chciałybyście mieć ograniczonej wolnej woli, mimo wszystko chcecie aby Wasz partner traktował Was poważnie i PO PARTNERSKU właśnie. Już kiedyś o tym pisałam; wszystko w rozsądnych granicach i przede wszystkim dystans do siebie samego.

Ja znam sporo osób, a właściwie dziewczyn, które namówiły swoich partnerów na takie zabawy, bądź które odważyły się spotkać na spanking i są zadowolone. Niektóre poznałam bardzo dawno, ledwo zakładając bloga, z niektórymi urwał mi się kontakt czego bardzo żałuję :( gdyż było to kilka naprawdę ciekawie zapowiadających się znajomości. Nawet nie wiem czy teraz czytacie nadal mojego bloga, co się z Wami dzieje... To nie jest tak, że jak ja dostaje sporo maili to odpisuje i zapominam. Pamiętam o czym z kim pisałam, kto jaki miał problem, a teraz nawet nie wiem jak to się u niektórych dalej potoczyło, czy się ułożyło itd. Szkoda, bo ja naprawdę jestem realną osobą a nie tylko internetowym duszkiem, który znika po wyłączeniu komputera :) Aha i jeszcze jedna ważna sprawa. Ja odpisuje na maile zawsze. No prawie zawsze, bo omijam i kasuję te typu "Lubisz dostać?", "Jakie jest Twoje ulubione narzędzie kary?", "Jakie lanie lubisz?" lub "Ja to bym Ci dopiero wiperdolił suko, chcesz?"- I to nie są wycinki z maili, tylko całe maile :) Chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego nie odpisuję :) Ogólnie to ja wolę gg jeśli już. Z mailami później jest tak, że ja go piszę, odpowiedzi nie dostaję, bo ktoś już na niego nie wchodzi, poza tym łatwiej się rozmawia na gg :) I żałuję, że nie zdążyłam się wymienić z niektórymi numerem. Nie podam swojego numeru gg tutaj, bo obawiam się, że to byłby głupi pomysł! :D Nie chcę wymieniać po nickach/imionach jakie osoby mam na myśli, a nawet nie mogę z szacunku do Ich prywatności. Ale pamiętam o Was ;)

I na koniec dzisiejszej pisaniny coś co mnie bardzo ciekawi. Często, bardzo często czy to na czacie, czy w mailach, rozmowach mówicie o tym, że podnieca Was najbardziej takie tradycyjne, domowe lanie. Hmmm mnie też podnieca coś takiego tradycyjnego ale.... dla każdego to jest tak naprawdę coś innego :) Kiedyś na samym początku tradycyjne lanie dla mnie to było lanie na kolanie i to pasem :) Teraz wydaje mi się to śmieszne, bo to jest trudne trzymać kogoś przez kolano i bić pasem :D ale wtedy tak to widziałam. Później jak już zorientowałam się, że to nie jest tak możliwe jak myślałam, to naturalnie najpierw przez kolano a później pasem. Pasem na łóżku. Oczywiście musicie wiedzieć, że apetyt rośnie w miarę jedzenie i jak już spróbujecie to będziecie chcieć jeszcze, a to tym, a to tamtym, a raz w takiej pozycji, a raz inaczej i tak coraz dalej :) Wiem, że każdy ma inne wyobrażenia o tradycyjnym laniu; a że przez krzesło, a że kijkiem, a że trzcinką, a że kablem, a pasem, a na stojąco itd. itp. :) I tutaj moje pytanie do Was wszystkich: Jakie jest według Was lanie tradycyjne? :) Jak Wy to widzicie? Jak sobie wyobrażacie? Jak marzycie? :) Nie wstydźcie się, piszcie! W komentarzach, mailach lub prywatnie, ale lepiej w komentarzach niech inni też widzą i wiedzą :)



Ps. Ej ale napiszcie coś naprawdę, nie czekajcie na innych :)



Pozdrawiam :)

Cassy

piątek, 17 sierpnia 2012

Mało brakowało! :)

Mama to jest osoba przed którą trudno coś ukryć. Zwłaszcza jeśli są to rzeczy materialne, a mieszkanie jest malutkie. Zawsze bardzo dobrze pilnuje swoich spankingowo-bdsmowych zabawek. Ogólnie trzymamy je w torbie turystycznej na szafie. Mama tam nie dosięgnie, nie zagląda, chociaż już kilka razy zapytała co tam jest, bo przecież jakby nic nie było to po co trzymać na szafie jak można gdzieś schować. Oczywiście odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że jest tam pompka do materaca, plecak, sznurek do bielizny i INNE. "INNE"- wiadomo co :) Jedynie kije bambusowe trzymam za meblami lub na meblach, o czym często tutaj wspominam, bo do tej torby się nie zmieszczą. Ale z kija łatwo się można wytłumaczyć, co już zresztą robiłam. Do kwiatków- nie mamy kwiatków, ale teściowa ma i to dla teściowej kupiliśmy :) Z pasa też można się wykpić gdziekolwiek by nie był. Pas to pas- wiadomo do spodni. To nic, że stary jak świat, ale jak on dobrze trzyma i w ogóle plecy usztywnia, cudo, cudo! :) Ale mimo mojej ostrożności, ostatnio moja mama omal nie wpadła na Nasze zabawki. Zaistniała taka sytuacja, że wyciągnęłam packi, pas, palcat i małą rózgę z torby i schowałam do barku. Ciągle powtarzając sobie żeby później schować na swoje miejsce. Oczywiście ciągle było "później" a tam zresztą było wygodnie i pod ręką. Nietrudno się domyślić, że przyjechała mama i zaczęła czegoś intensywnie szukać. Ale w ostatniej chwili mój bystry umysł zarejestrował, że zbliża się do barku i jednym zwinnym skokiem pantery znalazłam się tam pierwsza krzycząc, że 'tu nie ma!'' Ja pieeernicze! Co ja bym powiedziała, to wszystko leżało tam jak na tacy, pas jak pisałam to jeszcze nic, ale palcat? Co ja powiem, że My jeździectwo uprawiamy? (hmmm...) A packi? Przecież widać do czego to służy. Rózga to tam pikuś, już kiedyś też mówiłam, tylko że przy dużej, iż to rekwizyt do sesji zdjęciowej :) I najlepsze jest to, że nie kłamałam :D Tak czy siak udało się, chociaż istniało jeszcze prawdopodobieństwo, że mama sama zechce tam zajrzeć, przecież ja mogłam nie zauważyć, ale na szczęście tak się nie stało.

Po tak stresującej wizycie mamy trzeba było się jakoś zrelaksować. Laniem oczywiście najlepiej :) Akurat mój K. miał wrócić zaraz do domu. Tak się nakręciłam na to lanie, jakbym jeszcze nigdy tego nie robiła, albo nie; jakbym to już robiła, ale mało, chciała powtórzyć i nie mogła się doczekać. Ledwo K. wszedł do domu, chwyciłam co było najbliżej, czyli Naszą dużą okrągłą packę i podałam Mu mówiąc: 'Bij mnie. Bij mnie mówię Ci'. Opuściłam spodnie i majteczki oczywiście też, położyłam się na łóżku, szczerze mówiąc to byle jak, byle tylko dostać. Wypięłam się i mówię 'Bij mnie!'. No to mój biedny, zdominowany mąż :) nie mając wyboru zaczął mnie bić. Mocno, raz za razem, piekło bardziej niż bolało, ale było super. Wierciłam się strasznie i to nie z bólu a z podniecenia, więc mnie przytrzymał za nogi i bił nadal. Szybciej i mocniej. Uspokoiłam się, bo zaczęło boleć dotkliwie i czekałam aż zrobi przerwę. Nie robił jej długo. Widział co się ze mną dzieje, więc wiedział co trzeba robić. W końcu jednak przestał pogłaskał mnie i zapytał: "To co zaspokojona?", 'Pffff pierwszy głód może i zaspokoiłam" odpowiedziałam zupełnie szczerze :) Pupa mi już strasznie pulsowała, było mi gorąco, no ale to nie może być, że po rozgrzewce nic nie ma :) K. złapał mnie za rękę i zwinnym ruchem, znając moje słabe punkty i wiedząc gdzie nacisnąć, przerzucił mnie przez kolano. Bił ręką, bardzo szybko, nie aż tak mocno, ale niesłychanie rytmicznie. Zaczęłam wierzgać nogami, lubię to robić :) więc raz bił a raz trzymał moje nogi, raz mnie łaskotał, a raz znowu bił. W końcu dałam za wygraną i rozkoszowałam się laniem. Bolało, ból stawał się nieznośny i nawet już mi raz przeszło przez myśl kiedy skończy. Naczekałam się trochę bo bił i bił, już zaczęłam się wiercić i pojękiwać, a tu końca nie widać. Nareszcie jednak przestał i zaczął głaskać. Pupa pulsowała straaaasznie! A jaka była czerwona! :) Mój K. bardzo lubi w takich momentach wyciągać lód z lodówki, przykładać do rozgrzanej pupy i patrzeć jak się szybko topi :) Tak też się bawiliśmy i teraz. Kiedy już rozpuściło się chyba z 7 kostek lodu i wszystko było mokre, łącznie z moja cipeczką, postawił mnie do kąta, a sam poszedł się wykąpać. I jak zawsze stoję bardzo grzecznie w kącie, nie wiercę się, nie zmieniam pozycji, nie dotykam pupy jeśli nie mogę i On o tym wie, i to ma pewność, że nie musi nawet patrzeć, i może mnie tak zostawić; to tym razem obiecałam, że będę grzecznie stać a masowałam pupę! Ha ha! Dotykałam, wierciłam się, taaak :D I to tylko po to żebyś teraz mógł to przeczytać :D I co z tym zrobisz? :)


Proszę Państwa, uwaga! Ogłoszenie: Mój kolega założył blog, blog o swoim fetyszu. Najmilsze jest to, iż napisał, że byłam dla Niego inspiracją. Taka ze mnie muza! :) Blog polecam, a oto adres http://fetishtown.blogspot.com/  Przyjemnego czytania :)


Pozdrawiam :)

Cassy