piątek, 9 sierpnia 2013

Bo do seksu trzeba dwojga...


Jak zwykle patrzę dłuższą chwilę na "komputerowy papier" i zastanawiam się jak zacząć wpis. Wiadomo- najtrudniej się zaczyna. Co z tego, że głowę mam pełną pomysłów i doskonale wiem, co chcę napisać; przychodzi co do czego i zastanawiam się 'od czego zacząć?'

To może najkrócej: będę pisać o spełnieniu seksualnym kobiet. Nie uważam się za jakąś znachorkę, nie myślę, że pozjadałam wszystkie rozumy, nie chcę pouczać, ale wiem jedno- ja jestem spełniona seksualnie i wiem jak to zrobiłam, jak do tego doszłam i jaką drogę przeszłam. Niektórym może się wydawać to dziwne, bo przecież jestem młoda, mam 25 lat, co ja tam mogę wiedzieć.... Owszem mogę. Mogę wiedzieć, że mi dobrze, mogę pamiętać, że kiedyś dobrze mi nie było i mogę napisać co zrobiłam żeby złe zmienić w dobre. Byłabym niesprawiedliwa gdybym nie wspomniała o tym, że wpis powstaje nie tylko w wyniku moich własnych przejść, ale również przy pomocy tego co zdołałam zaobserwować u innych dziewczyn/kobiet- jeśli napiszę, że jest ich całe mnóstwo to nie przesadzę- naprawdę.

Właśnie to "całe mnóstwo" skusiło mnie do tego aby to napisać. Zdaję sobie sprawę, że skoro tak dużo dziewczyn rozmawiało ze mną o tym- nazwijmy rzeczy po imieniu- o tym, że nie są spełnione seksualnie; to tych, które nie rozmawiały jest pewnie duuużo więcej. Ha! Nic odkrywczego powiecie, przecież "wiadomo", że dużo kobiet jest niezaspokojonych i niespełnionych. Wina złego kochanka? W bardzo małym procencie... Przygotujcie się dziewczyny na najgorsze: w największej mierze same jesteście sobie winne. To nie zarzut, nie zdajecie sobie pewnie sprawy, że faktycznie tak jest.

Mam kilka wniosków na temat tego, dlaczego dziewczyny nie mają satysfakcji z seksu. Może jeśli to wypunktuję to będzie mi łatwiej pisać, a Wam czytać. Postaram się ładnie zebrać do kupy to co same o sobie myślicie, to co myślicie na temat seksu, a co jest błędne. Nie przejmuje się w tym momencie wszechwiedzącym tonem- jest błędne i już.



1. Masturbacja to coś złego.
Naprawdę chwilami dziwię się, że są jeszcze kobiety, które tak myślą. Nie ma się czego wstydzić, każdy to robi (jak nie robi to coś z nim nie tak). Każdy, najpewniej już jako dziecko odkrył, że dotykając się w pewne miejsca ma się przyjemność. Ja sama przez długi czas nie zdawałam sobie sprawy, że to "coś " na końcu to orgazm. Wiedziałam tylko, że to przyjemne. Wstydziłam się tego, myślałam, że tylko ja to robię- chyba każdy z Nas to przechodził. Później kiedy już bardziej wiedziałam o co z tym chodzi, oczywiście na pytania kolegów odpowiadałam, że absolutnie tego nie robię (dziewczyny tego nie robią, więc muszę mówić, że nie- tak myślałam). Teraz kiedy już wiem, że to naturalne, normalne i jak najbardziej zdrowe, dziwie się, że są dziewczyny, które zatrzymały się w tym miejscu, w którym ja byłam jakieś 12 lat temu... Ale ok. Niezależnie od tego czy to robicie i myślicie, że to coś złego czy robicie i wiecie, że to nic złego, lub też robicie bardzo rzadko i karcicie się za to w myślach- wszystko to pozwala Nam przejść do następnego punktu.

2. Nie znacie własnego ciała.

Żeby kobieta miała satysfakcje z seksu, musi się nauczyć jak jest jej dobrze. Tutaj możecie krzyknąć "ale ja przecież się masturbuję i wiem jak jest mi dobrze!". Hmmm jeżeli mimo to nie masz satysfakcji z seksu a zaspokojenie uzyskujesz tylko wtedy kiedy robisz to sama- to podtrzymuje to co napisałam- nie znasz swojego ciała i musisz się jeszcze dużo nauczyć. Zazwyczaj "uczymy się" dochodzić w określony sposób. Później wiemy, że tak jest Nam dobrze, więc tak to robimy. Ale jeżeli zamkniemy się w tym schemacie, w tym, że zawsze tylko tak, nie inaczej to daleko nie zajdziemy. A przynajmniej nie z partnerem. Seks z taką osobą jest nudny, bez wyrazu, oklepany a w końcu beznadziejny. Nie nawołuję, że na siłę musicie robić to inaczej, nieważne czy Wam się podoba czy nie, przecież chodzi w końcu o to żeby Wam się podobało. Ale zbadajcie swoje ciało, spróbujcie pieścić się inaczej, dotykać inne miejsca, nie zrażajcie się tym, że coś Wam nie przypasuje i nie wracajcie do "starej sprawdzonej metody". Jest mnóstwo sposobów żeby odczuwać przyjemność i każdy to potrafi i może osiągnąć- jeśli tylko będzie chciał. Jeżeli natomiast nawet same nie potraficie zrobić sobie dobrze (bo, nie chce mi nawet wyjść spod palców, że tego nie robicie w ogóle!) to tym bardziej ćwiczcie, szukajcie, dotykajcie się, zabawiajcie się same ze sobą, powoli, bez pośpiechu. Sprawdźcie czy największą przyjemność sprawia Wam wkładanie palców do dziurki i ruszanie, czy włożenie i trzymanie, czy włożenie palca (czy czegoś innego) do pupy, czy włożenie i pieszczenie łechtaczki jednocześnie, dotykanie warg, sama stymulacja łechtaczki, czy to ma być mocniej czy słabiej i całe mnóstwo innych kombinacji. Rzecz jasna nie kręcimy się tylko wokół cipki- piersi, ramiona, twarz- wszystko co tylko Wam przyjdzie do głowy i napłynie przyjemnością do łechtaczki. Od razu napisze, bo może nie każdy wie, że łechtaczka jest odpowiednikiem męskiego penisa i to ona jest odpowiedzialna za całą rozkosz. Jak ktoś nie wie gdzie się ona znajduje (to też może przydać się panom) to polecam pierwszy lepszy rysunek kobiecych szczegółów w atlasie anatomicznym, tudzież internecie. Naprawdę mnóstwo rzeczy może sprawiać Wam przyjemność, ale nie zdajecie sobie z tego sprawy; może czasami siedzicie przy komputerze albo czytacie książkę i jeździcie palcem po ustach? Robicie tak, bo Wam przyjemnie... ;)



3. Wstydzicie się tego co Was podnieca, uważacie to za nienormalne.
Uwaga! Nie chodzi o sam spanking. Ogólnie o pragnienia seksualne. Zauważyłam, że bardzo dużo dziewczyn nie dopuszcza do siebie myśli, że coś je podnieca, wstydzi się swoich upodobań. Każdy z Nas przechodził coś takiego związanego ze spankingiem. Trudno przyznać się przed samym sobą, że bicie Nas podnieca a co dopiero komuś innemu! A zwłaszcza komuś na kim Nam zależy. Przecież pomyśli, że jestem nienormalna! Tak samo jest z pieszczotami itd. Duża części po prostu wstydzi się przyznać co ją kręci. Zaraz nasuwają się myśli, że to jest złe, że sprośne, że pomyśli, że tylko o to mi chodzi. Każdy ma swoje upodobania i pragnienia seksualne, wyrażanie ich nie jest niczym złym. Złą rzeczą natomiast jest ich nie wyrażanie i zamykanie się na drugą osobę. Niejednokrotnie do tego można dołożyć nasuwające się bardzo często dziewczynom myślenie:


4. Ja taka nie jestem!
Ty taka nie jesteś... nie uprawiasz seksu, bo seks jest ZŁY. Seks jest dawaniem dupy- seks uprawia się tylko z księciem z bajki. Mama nakładła do główki, że ładne dziewczynki nie uprawiają seksu, że robi się to tylko z miłości, że tak nie wolno. Koleżanki patrzyłyby z byka i uważałyby, że dajesz dupy. Przecież to dopiero 12 randka, jak mu teraz "DAM" to pomyśli, że jestem łatwa! Boże pierwsza randka, poszłabym z nim do łóżka, ale wtedy będę kurwą! Nie mogę! W imię zasad- chujwiejakich. Mamusia bała się, że zajdziesz w ciążę, że nie daj Boże SEKS CI SIĘ SPODOBA i zajdziesz. Taki wstyd, taki wstyd... Oczywiście nie mówię, że trzeba skakać do łóżka z byle kim, z pierwszym lepszym, bez zastanowienia i żadnych zasad. Mówię o sytuacji, w której możesz, chcesz, ale się wycofujesz z powodów "ja taka nie jestem, nie wolno tak!" Jak? Nie wolno być zadowoloną i mieć świetny seks z facetem, który Ci się podoba? Nie wolno mieć satysfakcji z tego jak było dobrze? A może chodzi o to, że nie wiesz czy to ten jedyny, że w sumie to nie jesteście parą, więc jak pójdziesz z nim do łóżka to się "puścisz"? Na miłość
boską! To, że jesteś sama nie oznacza, że nie ma dookoła Ciebie ludzi. To, że jesteś sama nie oznacza, że masz żyć jak pustelniczka, w celibacie i z dala od cielesności. A kurwą, szmatą czy dziwką jesteś wtedy kiedy dając sobie przyjemność robisz komuś w jakiś sposób krzywdę. Jeżeli kończy się na samej przyjemności- to nie jest żadne puszczanie i inne bzdury. Jeszcze gorsze jest myślenie "nie dam mu , bo nie, niech sobie nie myśli!" co z tego, że chcesz i że byś mogła, nie zrobisz tego, bo Ty tak nie robisz, szanujesz się, a przecież seks sprawiający Ci przyjemność jest nie szanowaniem się... To faceci tylko chcą seksu, dziewczyny w ogóle o tym nie myślą i w ogóle tego nie chcą. "Facet to tylko facet wiadomo, że on będzie chciał"- Ty nie chcesz, bo nie potrafisz mieć z tego przyjemności- dlaczego nie potrafisz o tym cały wpis. Wpadacie w błędne koło i same w sobie nakręcacie to myślenie, które ogranicza Was i powoduje, że same siebie źle postrzegacie- a nie musicie. 

O tym co teraz napiszę najchętniej bym nie wspomniała, ale jak już wszystko to wszystko- sytuacje najgorsze, najstraszniejsze z najstraszliwszych to takie:

a) w której dziewczyna robi to, bo uważa, że musi (będąc np. w związku), ale nie ma z tego przyjemności. 

b) lub też zrobi wszystko, każde pieszczoty, ale nie dopuści do penetracji, bo to już jest seks a inne rzeczy nie są (trochę błędne założenie). To jest obłudne wobec samej siebie- ja tego nie robię, ale coś innego może być, bo nie jest w sumie takie złe, on będzie zadowolony, a ja jestem sama przed sobą "czysta" nie dałam mu... 

Nie chodzi mi tutaj, że zawsze trzeba do tego dopuścić i "dać". Są różne sytuacje, to nie jest musowe, nie naciskam, że tak trzeba i tak jest najlepiej, nie mówię, że penetracja musi być. Podkreślam z cała mocą, że chodzi o zdarzenia, w których mogłabym i chciałabym, ale nie bo.... taka nie jestem.
Zdenerwowałam się tym punktem. Jest to ograniczenie jakie na siebie same nakładacie i nie chcecie z tego wyjść. Łączy się to z punktem 3, bo kiedy już myślicie o tym żeby przyznać się do swoich upodobań i pragnień to nasuwa się myśl "nie mogę", "to złe" etc.

5. Nie akceptujecie swojego ciała, macie mnóstwo kompleksów.

Kolejną przeszkodą do udanego seksu jest to jak bardzo wstydzicie się swojego ciała. Kiedy już dochodzi do stosunku zastanawiacie się czy dobrze wyglądacie, czy może widać te rozstępy na udach? Widzi moje sutki a one są takie brzydkie! Pewnie robię głupią minę, ciekawe czy śmierdzę tak blisko mnie leży, o nie! widzi moją wielką dupę! ... Zapewniam Was podobacie się osobie, z którą uprawiacie seks. Popatrzcie na to z drugiej strony; chyba nie myślicie o szczegółach anatomicznych Waszego partnera w złym świetle? Wszystko Wam się podoba, nic nie przeszkadza- to działa też w stosunku do Was. Nie ograniczajcie się- Wasze "głupie" miny, zapachy, odgłosy najpewniej są dla niego podniecające. Rozumiem doskonale czym są kompleksy, że łatwo napisać a trudniej zrobić. Odpowiedni partner wyleczy Was z kompleksów, ale pamiętajcie- nie ograniczajcie się nimi, bo to niezdrowe podczas seksu. Zamiast skupić się jak dobrze Wam jest zastanawiacie się nad rozstępami, które nie grają tutaj absolutnie żadnej roli. To też niezdrowe dla Was- nie lubicie swojego ciała, czasami nawet brzydzicie się siebie samej, dorzucając do tego jeszcze myślenie z punktu 4; "ja przecież taka nie jestem", "to wszystko jest złe"- i mamy katastrofę, którą same powodujecie niewłaściwym myśleniem i złudnymi przekonaniami.

6. To facet zrobi mi dobrze, jak nie zrobił, to znaczy, że był nieumiejętny.
A właśnie, że nie! To WY SAME musicie wiedzieć jak jest Wam najlepiej, co lubicie, a czego nie (patrz punkt 2). Musicie znać swoje ciało i musicie powiedzieć partnerowi, nakierować go, pomóc mu w tym, żeby było Wam dobrze. Ona sam nie zrobi za Was całej "roboty". Mógłby się strać nie wiadomo jak, ale jeśli same nie wiecie czego chcecie to on nie sprawi cudu. Owszem, możecie razem z nim sprawdzać co lubicie itd. ale wtedy będzie wiadomo- sprawdzamy co będzie nam się podobać, a nie: to on ma wiedzieć. Załóżmy sytuacje odwrotną; przychodzi facet i mówi:
zrób mi dobrze. Pytania nasuwają się same: a jak lubisz? jak chcesz żebym ci zrobiła? ... W konfiguracji on- Tobie jest tak samo, też zastanawia się jak lubisz. On nie jest czarodziejem, takie rzeczy się sobie przekazuje. Szczególnie dotyczy to Pań które chcą mieć koniecznie dominującego mężczyznę i myślą, że to jego rola zadowolić kobietę i wiedzieć jak. Nie wymagajcie, że przyjdzie i zrobi z Wami takie rzeczy jak na filmach czy w książkach. Może się zdarzyć, że akurat trafi w coś co Wam przypadnie do gustu i będzie dobrze. Ale nie będzie tak jak w bajce, że on zacznie coś robić a Wy się rozpłyniecie, bo to od niego zależy. Zależy od obojga partnerów. Z naciskiem na to, że sama musisz wiedzieć co lubisz i musisz wiedzieć jak osiągnąć satysfakcję- on za Ciebie tego nie wie i za Ciebie tego nie zrobi. Może to zrobić Z TOBĄ a nie ZA CIEBIE.  7. Nieudany pierwszy raz.
Tutaj można by połączyć wszystkie wcześniejsze punkty. Jeżeli dziewczyna się nie masturbuje, nie pozna swojego ciała, nie wie co lubi, myśli, że to złe, zwala cała odpowiedzialność
na faceta- to seks jest do niczego, ten pierwszy raz jest zły, więc nastawienie do seksu jest później jeszcze gorsze. Sama miałam pierwszy raz fatalny. Myślałam, że to będzie coś super, że może trochę zaboli, ale później będzie super przyjemność, że później nie będę mogła się doczekać następnego razu etc. Okazało się, że bardzo bolało, że nic z tych rzeczy, które robił mi partner mi nie pasowało, zastanawiałam się i dołowałam tym, że leże jak kłoda i pewnie on nie ma satysfakcji z takiej kochanki. Naturalnie gdybym wtedy znała swoje ciało (masturbowałam się, ale w jeden określony sposób), porozmawiała z nim to byłoby inaczej. Później prze dość długi czas miałam awersję do seksu. Kojarzyło mi się to z bólem wkładania. Z brakiem przyjemności. Z rozrywającym czymś w środku mnie, z bólem brzucha, z zakwasami w udach. Próbowałam później, ale nadal bolało( a przecież to tylko pierwszy raz ma być bolesny!) a przyjemności nie było... Po tym wszystkim wręcz bałam się seksu. Myślałam, że to tylko ja tak mam, że tylko mnie to tak boli, mi nie daje przyjemności. Do tego jeszcze to lanie, które mnie podnieca. Jestem inna, jestem nienormalna- tak o sobie myślałam.
Później poznałam kolejnego chłopaka i pomyślałam, że teraz jak jestem z kimś innym to może seks będzie lepszy! Przecież to już innych chłopak. Sama chciałam próbować, chciałam zobaczyć czy teraz już będzie ok i piętno nienormalnej seksualnie jakie sama sobie nadałam zniknie. Było trochę lepiej- powiedziałam mu jak sama robię
sobie dobrze i robił mi tak ręką- dochodziłam. Był znacznie delikatniejszy i subtelniejszy. Jednak sam seks nadal był dla mnie bólem. W pewnym momencie zorientowałam się, że nie jest to już ból fizyczny a psychiczny. Byłam tak zamknięta w tym myśleniu, że "to boli", że "będzie źle", "ja tego nie lubię", że nie potrafiłam skupić się na przyjemności. Uważałam, że tej przyjemności po prostu nie ma i nie będzie. Aż któregoś pięknego dnia, postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Zaczęłam masturbować się tak jak lubię, ułożyłam się wygodnie i kazałam w siebie wejść. O dziwo nie było źle, a nawet miałam później orgazm! Odkryłam, że może to być przyjemne. Bardzo dużo potem próbowałam, wiedziałam już jak zrobić żeby było mi dobrze, wiedziałam, że kochanek też jest ważny, ale jeszcze ważniejsza jest moja wiedza (poznanie samej siebie) i postawa. Od tamtej pory każdy mój seks był i jest przyjemnością. Przeszłam jeszcze długą drogę pozbywania się bólu psychicznego, tego że pochwa jest mięśniem i trzeba ją ćwiczyć jeżeli jest bardzo ciasna jak moja, bo to ułatwia stosunek i daje więcej przyjemności (tak, tak, to nie jest obrzydliwe, wcale nie będzie rozepchane, rozjechane i nie wiadomo jakie). Ale sama nauczyłam się siebie, oduczyłam pewnych reakcji, wyuczonych schematów i może to zabrzmi głupio, ale uwalniając się od tego wszystkiego poczułam smak prawdziwego, satysfakcjonującego seksu.
A wracając do tematu- kiedy pierwszy raz jest nieudany możecie się zrazić, możecie mieć tak jak ja. Ale pamiętajcie wszystko jesteście w stanie zmienić jeżeli tylko chcecie i to wcale nie są brednie, ze seks jest fajny :) Ty i seks musicie się po prostu poznać i zaprzyjaźnić :)

8. Paniczny strach przed zajściem w ciąże.

Każda dziewczyna się tym martwi. Każda się boi. Ważne tylko żeby ten strach nie rządzi Wami i żeby nie stał się irracjonalny. Wiem- żadne zabezpieczenie nie daje 100% pewności. Ale nie popadajcie w paranoje. Jeżeli bardzo, bardzo się boicie to przecież nie musi być samej "standardowej" penetracji. Może być seks analny, oralny, palcami, wibratorem etc. To też seks! Wszystko co kończy się orgazmem i jest między minimum dwojgiem ludzi to seks- tak przynajmniej ja myślę. Jeżeli więc czujecie, że bardzo się boicie, róbcie to tak aby się nie bać, a mieć przyjemność.

9. Wielki dystans do gadżetów erotycznych.

Są różne masażery, wibratory, kulki i inne. One naprawdę mogą dać lub spotęgować przyjemność, więc nastawianie się z góry, że to straszne rzeczy jest pomyłką. Nie odcinajcie się, bo nie warto- jak Wam się nie spodoba to nie, jak się spodoba- zobaczycie ile fajnych rzeczy można wymyślić z takimi zabawkami, a ile mieć przyjemności! Mogą Wam też one pomóc w osiągnięciu orgazmu czy pozbyciu się bólu (psychicznego jak i fizycznego uwarunkowanego Waszą budową, nieprzyzwyczajeniem itd.).



Chyba napisałam wszystko co chciałam. Chociaż pewnie mogłabym się rozpisywać jeszcze dużo więcej. Myślę, że są to główne przyczyny braku satysfakcji z seksu. Dziewczyny/kobiety nie wiedzą jak zrobić sobie dobrze, jeśli wiedzą to nie próbują inaczej, nie wyrażają swoich potrzeb, oczekują cudów z bajek zrzucając całą odpowiedzialność na mężczyznę, myślą, że robią coś złego, boją się dalszych skutków takiej decyzji tj. ciąży. Ponad to nie akceptują swojego ciała, wstydzą się go i nie są przez to pewnie siebie w łóżku, są zrażone do seksu po wcześniejszych nieudanych razach, nic z tym nie robią, uciekają od tego i odcinają się. Nie nastawiają się na odbiór przyjemność tylko na "dawanie" przyjemności.
 

Naprawdę dziewczyny uwierzcie mi, sama przez to przeszłam, a teraz jestem bardzo zadowolona z seksu i nie tylko, mam spanking, mam wiele inne ekscesów seksualnych, daje mi to mnóstwo przyjemności, zabawy, satysfakcji. Oczywiście faktem jest, że mam też świetnego partnera, ale gdybym sama nie była otwarta to nic by z tego nie było. Nie trwajcie w przekonaniu, że "mi się udało na kogoś takiego trafić"- gdybym ja nie była taka jaka jestem to nie trafiłabym na tego kogo mam. Jeżeli Wy nie będziecie pewne siebie, swojej seksualności, swoich potrzeb- to nikt nie będzie pewny Was :)

Tym wpisem nie miałam oczywiście na celu nikogo urazić. Same zapewne wiecie, że to co napisałam jest prawdą. Całość bardziej skierowałam do Pań, aczkolwiek ta notka może pozwoli zrozumieć niektórym Panom, jak to bywa z kobietami i co ewentualnie robić żeby pomóc. Chciałam też jasno napisać, że kobiety też myślą o seksie, a nawet go lubią! A jeżeli nie- to są w stanie to zmienić i dowiedzieć się, że też mogą mieć z niego satysfakcję.

To wszystko nie jest jednym wielkim wyrzutem (mimo ironii czy sarkazmu). W żadnym wypadku nie chce pokazać Wam, że jesteście głupie, inne, nienormalne, że ja mam dobrze a Wy nie. Po prostu Was rozumiem i bardzo chciałabym żebyście mi uwierzyły, ze sama przez to przeszłam, wyszłam z tego i teraz mam fajnie, że da się to zrobić- to jest wykonalne, oraz żebyście uwierzyły w siebie, że też to potraficie :) 





Pozdrawiam :)
Cassy :)