wtorek, 2 września 2014

Spotkanie internetowe

Znaliśmy się długo, bardzo dużo rozmawialiśmy, poznaliśmy chyba wszystkie nasze fantazje, ale żeby umówić się na spanking jakoś nigdy nie było okazji. Chociaż nie- okazje były, ale niestety z różnych względów przepadły. I w sumie wszystko potoczyło się bardzo szybko i dość przypadkowo. Z dnia na dzień dostałam od Niego informację, że akurat jutro przyjeżdża, że teraz musimy się spotkać choćby nie wiem co! Odpisałam bez zastanowienia: "Ok! Super!" Po czym w jednej sekundzie dokonałam szybkiego rachunku: Czy ja teraz mogę? Czy mam jakieś inne plany? To nic- przestawię, nie odpuszczę tym razem. Czy ja mam się w co ubrać? Boże jak dobrze, że nie mam teraz okresu! Czy ja zdążę się przygotować? Spokojnie, spokojnie to dopiero jutro...

Podekscytowana pisałam z Nim na GG, ustalając, gdzie się spotykamy, co robimy i jak robimy. Przyjeżdżał pociągiem, więc wychodziłam po Niego na dworzec. Potem mieliśmy iść na kawę, bo na piwo to było za wcześnie, gdyż przyjeżdżał po 10. Tam mieliśmy chwilę pogadać i oswoić się z sytuacją, po czym iść do mnie jeśli wszystko będzie ok. No dobra napiszę to wprost żeby było jasne- tak umówiłam się z facetem z internetu na lanie. Co do samego lania: nie ustalaliśmy wielkiego scenariusza, On wiedział co ja lubię, ja wiedziałam co Jego kręci. Postanowiliśmy, że pójdziemy w sumie na żywioł (zresztą tak jak już pisałam to wszystko było tak nagle, że mieliśmy mało czasu żeby dokładnie omówić szczegóły). Ale ustaliliśmy jedną rzecz: fajnie byłoby jakby część lania była "za karę", "za prawdziwe przewinienie" jak to się mówi. No i debatowaliśmy za co, bo u mnie nie jest to wcale takie proste: do szkoły już nie chodzę, a jak chodziłam to uczyłam się bardzo dobrze, jestem pedantką, więc za bałagan odpada, nie odkładam niczego na później, więc lenistwo też nie, pije niewiele to i tu się nie można przyczepić, nie palę, nawet dobrze gotuje, więc i za za słoną zupę nie da rady :D Taka jestem grzeczna ;) Ale myślałam, myślałam i wymyśliłam, że kara może być za przeklinanie. No i tu szału z nadużywaniem nie ma, ale można się czepić, że zawsze można przeklinać mniej albo wcale. Pewnie, że mogliśmy wymyślić sto różnych błahych powodów, albo takich w stylu "bo za bardzo się przejmujesz pewnymi rzeczami", ale chcieliśmy żeby to było w miarę proste, bez zbędnego zagłębiania się i zbędnego wymyślania.

W dzień spotkania wstałam wcześnie rano żeby na pewno ze wszystkim się wyrobić. Musiałam przygotować siebie i mieszkanie, i zdążyć na dworzec. Strój wybrałam sobie oczywiście dzień wcześniej żeby rano nie było jakiejś niespodzianki. A ubrałam czarną spódniczkę, czerwono-czarną-białą bluzkę, czarne balerinki i czerwoną bieliznę. Czyli mój ulubiony zestaw kolorów. W trakcie przygotowań dostałam od Niego wiadomość, że jeszcze godzina i będzie we Wrocławiu. Wtedy serce zaczęło mi bić mocniej, bo wiedziałam, że to już zaraz, za chwilę... No i poleciałam na dworzec, odnalazłam peron i czekam...
Czekałam tylko chwilę, ale i tak zdążyłam się podekscytować na maksa. Wysiadający ludzie, rozglądam się, rozglądam i jest! Uśmiech od ucha do ucha, przytulenie, pocałowanie. Poszliśmy na miasto na umówioną kawę, która skończyła się też tostami na śniadanie, bo oboje nie zdążyliśmy nic zjeść. Atmosfera była świetna, rozmowa na żywo kleiła się idealnie. Na początku nie rozmawialiśmy wcale o laniu, tylko o jakichś prywatnych rzeczach. Z biegiem czasu to się oczywiście zmieniło, w końcu po to się spotkaliśmy ;) Pierwsze wzmianki na ten temat wywołały u mnie ten przyjemny ścisk w brzuchu ;) Później rozmowa zeszła już całkiem na temat lania i tego jak to nieładnie jest przeklinać ;) Uznaliśmy, że nie ma co więcej gadać, trzeba wziąć się do roboty i poszliśmy do mnie.

Szłam podniecona i zaciekawiona tym co będzie się działo. On też zdawał się niecierpliwić, ale twardo się trzymał :D Na schodach emocje sięgały zenitu kiedy zaraz mieliśmy wejść do mieszkania...
Kiedy weszliśmy zapytałam:
-Pijemy kawę (chociaż właśnie z jednej wróciliśmy) herbatę, wodę a może coś innego?
Uśmiechnął się i odpowiedział:
-"Nie, mam inny pomysł. Opuść majtki, połóż się na łóżku, weź coś pod biodra żebyś była mocno wypięta"
Tak też zrobiłam. Super podniecona położyłam poduszki jedną na drugą, opuściłam majtki i przełożyłam się. Spódniczka zakrywała pupę, ale wiedziałam, że pewnie za chwilę ją odsłoni, a to potęgowało moje odczucia. Podszedł i podciągnął ją powoli. Potem odszedł krok do tyłu i powiedział:
-"Teraz musimy inaczej porozmawiać o twoim przeklinaniu, ale w tym pomoże mi mój kolega, bo on jest dobry w takich rozmowach"
Po czym wyciągnął pas ze szlufek i złożył go na pół. To był gruby, czarny pas, nie jakiś wojskowy (a w sumie do takich przywykłam najbardziej), raczej taki "nowocześniejszy", ale też porządny. I zaczął bić. Robił to dość szybko, raz za razem, starałam się nie wiercić mimo, że "nowoczesny" ciągnął niesamowicie. Fakt faktem dużą rolę odegrała też pozycja, bo byłam naprawdę mocno wypięta. Serce waliło mi z podniecenia, tak jak pas o moją pupę. Przerwał na chwilę i wtedy wyraźniej poczułam rozchodzące się pieczenie. Zaczęłam się zastanawiać czy nie dotknąć pupy, ale nie zdążyłam tego zrobić, bo zaczął kolejną taką serię. Pojękiwałam pod nosem, nawet raz przy mocniejszym uderzeniu o mało nie wyrwało mi się "kurwa!", ale udało mi się ugryźć w język ;) Kiedy skończył zapytał:
-"Teraz łatwiej będzie ci pamiętać żeby się tak brzydko nie wyrażać?"
- Na pewno :)
Odpowiadając pogłaskałam się po pupie, ale zabrał mi rękę i dodał:
-"To ostatnie 20 dla pewności. Policz"
I poczułam pierwsze uderzenie. Było mocniejsze niż wszystkie poprzednie. Ale liczyłam tak jak kazał. Jakoś w połowie było mi już strasznie gorąco i czułam mocny, piekący, szczypiący, rozchodzący się ból. Kiedy padło ostatnie, dwudzieste uderzenie, założył z powrotem pas i zaczął głaskać moją pupę. Byłam ciekawa jak ona teraz wygląda, więc pozwolił mi wstać i sprawdzić w lustrze. Była mocno czerwona, miała już nawet małe siniaki, pulsowała i była bardzo gorąca. Wróciłam do pokoju i zapytałam:
-To co mogę już podciągnąć majtki? :)
- "Nie wręcz odwrotnie, raczej je całkiem ściągnij i podejdź do mnie".
Znowu serce zabiło mi mocniej i zrobiłam jak powiedział. Przełożył mnie delikatnie przez kolano, głaskał dłuższą chwilę po pupie. Po czym nagle zaczął bić, bardzo szybko, aż zapiszczałam z zaskoczenia. Bił długo, wierzgałam się i wyrywałam, ten pas wcześniej zrobił swoje i nawet niemocne uderzenia były dotkliwe. Jak próbowałam się zasłaniać to łapał mnie za ręce i bił dalej. I taką toczyliśmy nierówną walkę, w której to ja przegrywałam na całej linii. Wiedział z naszych wcześniejszych rozmów, że bardzo chciałam dostać przez kolano i cieszyłam się, że tak zrobił. Tym bardziej było miłe dla mnie to, że zrobił to w odwrotnej kolejności niż to zwykle bywa: czyli najpierw pas, a potem ręka. Zazwyczaj jest tak, że ręką na rozgrzewkę, a potem pasem. Ale przecież nie ma jakichś sztywnych schematów co do lania ;) A tak w sumie dzięki tej kolejności bolało mnie i bardziej pasem i bardziej ręką ;) Potem pogłaskał jeszcze chwilę i pozwolił mi założyć majteczki. Byłam podniecona, moja cipeczka szalała, nie muszę chyba podkreślać jak bardzo była mokra. Ciągle było mi gorąco, a buzię miałam czerwoną tylko trochę mnie niż pupę ;)
Na koniec przytuliliśmy się do siebie mocno i pocałowaliśmy się namiętnie. Odrywając usta powiedziałam:
-Jak to dobrze, że jest internet, bo można ze sobą rozmawiać i nawet umówić się na spanking! :D Inaczej nie wiem jakbym przeżyła to, że jesteś w delegacji.
-"I jak dobrze, że udało się wrócić wcześniej"- odpowiedział mój K. ;) 

Pozdrawiam :)
Cassy  :)

5 komentarzy:

  1. przewrotne, świetnie napisane, niby ciągle o tym samym, ale jakże inaczej

    Very very najs :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Podniecające...

    http://non-porcelain-doll.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam takie pytanie, ponieważ dopiero zaczynam czytać tego bloga ;) Czy dostalas kiedyś kablem?

    OdpowiedzUsuń