Ale upał... już chyba 4
razy brałam zimny prysznic i nic... ale duchota... Niech się ogarnę
i uporządkuje myśli; czy w tym upale ja mogę funkcjonować? Czy ja mam czym oddychać? Czy ja jestem wstanie
napisać opowiadanie? Zobaczmy...
Takie upały nie sprzyjają
spankingowi, o nie, na pewno nie. Co to by było za straszne uczucie,
kiedy już teraz się rozpuszczam, gdybym miała dodatkowo mieć
gorącą pupę... Nie, nie, nie, żadna dodatkowa kara, po prostu to
by było nie do zniesienia i co to za przyjemność. Trzeba więc
czekać do wieczora, kiedy to się ochłodzi. Ba! Do nocy, bo o 23:00
termometr wskazuje 26 stopni pana Celsiusa... Ale znowu jak będzie
noc to wszystko słychać dużo wyraźniej, czyli tak źle i tak
niedobrze. Z dwojga złego wybieram noc. Są sposoby. Wypróbowane,
obmyślane. Najmniej słychać cieniutki kijek bambusowy, tylko mały
świst, a nie trzask np. pasa. Ale teraz uwaga; jak chcę lania to w
większości wypadków wiem czym bym chciała dostać. Bo chyba nie
muszę pisać, że inne doznania są po pasie, inne po kijku a jeszcze
inne po palcacie. Bywa też tak, że nie chcę w ogóle decydować i
wtedy co by nie wybrał mój K. jest ok. Tym razem właśnie
dokładnie wiedziałam co to ma być. I chwała Bogu i partii, że
nie chciało mi się pasa czy packi! Oczywiście moja chęć na pewno
byłaby spełniona, ale po co to się hamować i zastanawiać jak
bardzo słychać. Kijek to to czego mi trzeba. Chcę mieć pręgi.
Dużo cieniuteńkich pręg. Byle nie za głębokich, bo się później
długo goją. Powód do lania? Powód to jest najmniejszy problem.
Powód znajdzie się zawsze. Może być pseudo powód, a może powodu
nie być wcale. Chociaż to, że mam chęć i muszę się zaspokoić
to też powód :) Wiem, wiem- mnóstwo osób powie, że z takim
realnym powodem jest o wiele bardziej podniecająco. To powiem Wam,
że nie zawsze. Owszem bardzo to lubię, ale nie można się też
zamykać w określonym schemacie. Po prostu- robi się to w taki
sposób żeby być zadowolonym. Mam ochotę dostać tu i teraz to
dostaję. Mam ochotę być ukarana- to jestem ukarana. Mam ochotę na
pieszczotliwe lanie- to takie otrzymuje. Ot, cała filozofia.
Nareszcie nadeszła noc. W
końcu jest czym oddychać. No iiii w końcu się można pobawić :)
O nie! Czy te kije znowu leżą za szafą??!! Ja piernicze, tyle razy
mówię: 'na szafę', 'na szafę', nie ZA szafę, bo później nie
można ich wyciągnąć, ale mój K. za każdym razem je tam wrzuca
:) No i gimnastyka. K. siłuje się ile wlezie- "czekaj już
prawie mam", "A nie, nie mam". Na co ja: - ' Daj ja
spróbuje, ja mam szczuplejszą rękę'. I porażka. Kij od miotły
nie wchodzi. Wieszak! Wieszakiem wyciągniemy. Jest! Udało się
zahaczyć o kijek i go wysunąć. I człowiek znowu cały spocony, i
znowu jest duszno, i znowu gorąco :) Nie ma co dłużej zwlekać. Ja
już byłam cała mokra, a właściwe mam tutaj na myśli moją
cipeczkę, na myśl o tym kijku na który tak czekam i czekam.
Oparłam się o łóżko, elegancko wypięłam i czuje, że jak tylko
spadnie pierwsze uderzenie to chyba dojdę :) K. uderzył raz, drugi,
trzeci, orgazmu nie mam więc dam radę dalej :) Nie były to bolesne
uderzenia. Były delikatne i pieszczotliwe. Przyspieszył, zwiększył
siłę. Zaczęło coraz wyraźniej kąsać i piec. Ale stoję
spokojnie- co to dla mnie :) Rozgrzewka, oczywiście, że tak. I
oczywiście nie trwała bez końca, bo nagle poczułam mocne
uderzenie, po nim następne i każde kolejne zdawało się być
silniejsze. Spadały miarowo, ale nie za szybko. Ból powoli robił
się nieznośny, ale zuch dziewczynka wytrzyma :) Gorzej zrobiło się
kiedy K. przyspieszył. Czułam pulsowanie, czułam już wychodzące
pręgi. Czułam ten przeszywający ból. Przerwał na chwilę, żeby
mnie pogłaskać po pupie. Och, uwielbiam te momenty! Tak strasznie
to lubię, tak strasznie mnie to podnieca! Wiem też, iż takie
głaskanie zapowiada dalszą część lania. I naturalnie, już po
chwili czułam z powrotem kąśliwy kijek. Bolało bardzo, bo K. bił
już dużo, dużo, dużo mocniej. Świst też był konkretny. Lekko
zaczęłam uginać nogi, robię tak jak już bardzo mnie boli. Zawsze
też wracam do poprzedniej pozycji, bo nie chce dostać niechcąco po
nogach czy plecach. Poza tym jestem grzeczna i grzecznie stoję :)
Oczywiście, że nie za każdym razem :D Bolało, szczypało, piekło.
Zastanawiałam się jak duże są już te pręgi. K. uderzył jeszcze
kilka razy bardzo powoli i zdecydowanie i przestał. Zaczął głaskać
i już o mało nie odpłynęłam. Pręgi nie były wcale takie duże
jak myślałam, ale pupa była rozgrzana tak jak trzeba :) I człowiek
znowu cały spocony, i znowu jest duszno i znowu gorąco... :)
Pozdrawiam :)
Cassy
W koncu cos nowego :) i jak zwykle goraco sie robi :)
OdpowiedzUsuń