Założę się, że
większość z Was (bo nie chcę ryzykować stwierdzenia, że każdy)
miał w swoim życiu sytuacje, w której to jedna osoba rozmawia
przez telefon, a druga ją rozśmiesza. Mogliście być zarówno
jedną jak i drugą stroną,a rozmowa nie musiała być koniecznie
telefoniczna, ale ja zamierzam się na takiej właśnie skupić.
Pewnie
domyślacie się już, że to ja rozśmieszałam mojego K. kiedy On
prowadził jakąś ważną rozmowę. Być może myślicie też, iż
starannie to uknułam, ale to wszystko jest prawdą tylko po części.
Nic nie planowałam, nie główkowałam, wyszło samo z siebie dla
zabawy i zaczepki, nie miałam nawet na myśli tego żeby dostać
lanie.
Sprawa
wyglądała bardzo prosto; K. rozmawiał z kolegą przez telefon, coś
tam ustalali, a ja krzątając się po kuchni i łazience,
przedrzeźniałam Go i rozśmieszałam. Panowie nie nabierajcie tyle
powietrza i nie oburzajcie się jakbyście to mi nie wlali za takie
denerwowanie, bo pękniecie :) W takiej sytuacji są dwa wyjścia:
albo ktoś nie będzie w stanie powstrzymać się od śmiechu, albo
się wkur...zy. W Naszym przypadku była to pierwsza opcja. Nie
wytrzymywał, obracał się żeby mnie nie widzieć, śmiał się do
telefonu, po czym tłumaczył się, że "nic, nic" albo, że
"coś zobaczył" :) Skończył rozmawiać, a ja chwilę po
tym weszłam do pokoju. Hmmm stoi przede mną i coś chowa z tyłu.
Ponownie dwie opcje: stoi tak jak trzyma albo kwiaty, albo pas.
Kwiatów raczej z sufitu nie ściągnął, więc pas :) Być może
pomyślał, że ja to zrobiłam specjalnie, chociaż wcale tak nie
było, ale co- miałam nie skorzystać? :) Jak biją to bierz, jak
dają to uciekaj. A nie... to odwrotnie chyba.. :) Oparł nogę o
łóżko tak żeby było mnie przez co przełożyć i zaczął bić.
Wcale nie mocno, powiedziałabym, że robił rozgrzewkę. Do tego
przez spodnie czyli się nie liczy. Pas miał złożony kilka razy,
zresztą inaczej nie mogło być w takiej pozycji. Bije, bije, bije,
coś tam czuje, oczywiście nie mogę się przyznać, że bardzo
czuje :) Przestał na chwilę i zaczął rozwiązywać mi sznureczki
od spodni. Nooo teraz to ja się mogę wczuwać :) Spodnie i
majteczki poszły w dół, a pas ponownie w górę. Bolało bardziej,
nawet czułam już, że pupa jest gorąca, ale nadal było to raczej
straszenie niż lanie. Przestał i kazał mi się położyć tak aby
pupa była wypięta na brzegu łóżka. Pomyślałam, że teraz
będzie miał większe możliwości do lania pasem, ale skubaniec
przyniósł Naszą nową dużą, okrągłą packę. Wcześniej
próbowaliśmy jej niewiele, uderzył mnie tylko kilka razy żeby
zobaczyć jak działa. Przyznam, że już wtedy poczułam, że boli
całkiem mocno, ale jeszcze nie znałam jej prawdziwych możliwości.
Zaczął mnie bić tą packą. 'Cholera!' pomyślałam po pierwszym
razie, bo zdziwiłam się, że zabolało aż tak. Zawsze myślałam,
że taką packą to nie może mocno boleć, ale jednak pozytywnie się
rozczarowałam :) Po kilku razach już było mi gorąca, piekło
niesamowicie, szczypało i pupa pulsowała ile wlezie. Trzask był
coraz głośniejszy, a ja zaczęłam wierzgać nogami. Nie
zasłaniałam się, bo nigdy tego nie robię, co zawsze zresztą
powtarzam, pupą też nie kręciłam, bo nie chce myśleć co by było
jakbym ta packą dostała niechcąco po nerkach na przykład. K. nie
bił szybko, bił powoli, dokładnie i mocno. Spociłam się z tego
wszystkiego, a nawet zamknęłam oczy, bo czułam jedno wielkie
pieczenie, a na koniec się nie zapowiadało. Nagle przerwał i
zaczął głaskać moją pupę. Ooo tak to ja lubię, a jaka chłodna
ręka :) Tak to ja mogę leżeć :) Pocieszyłam się tak chwilę i
zaraz poczułam znowu znane mi już klapnięcie. Tym razem jakby
lżejsze, ale tempo za to szybsze. Znowu wierzgałam nogami i czasami
wyrwało mi się nawet jakieś "ałć" :) Ale nie trwało
to długo, K. odłożył packę i znowu mnie głaskał. Oglądałam
później pupę. Baaardzo czerwona i do tego małe siniaczki. No
dobra, nie doceniłam tej packi. Mamy jeszcze jedna, taka mała, też
boli, ale już nie aż tak. Coś mi się wydaje, że to będzie mój
ulubiony sprzęt, póki co oczywiście :) Po wszystkim K. śmiał się
ze mnie, że się tak cieszę i tym laniem i tą packą :) Oczywiście
skwitowałam to tylko zdaniem: 'A mam Ci przypomnieć jak się przed
chwilą śmiałeś do telefonu? :)'.
Pozdrawiam :)
Cassy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz