poniedziałek, 25 czerwca 2012

Wspaniałe bambusowe kijki :) (2012r)

Wracałam do domu a że było zimno postanowiłam podjechać autobusem. Z miejsca, którego jechałam pasował mi praktycznie każdy autobus. Podjechał pierwszy lepszy i nie zraziło mnie nawet to, że był zatłoczony. Co tam to w końcu tylko kawałek. Wcisnęłam się, jakimś cudem skasowałam bilet i jeszcze większym cudem złapałam się jakiejś barierki. W sumie nie musiałam się nawet trzymać taki był ścisk. Można by dojechać na miejsce nie dotykając nogami podłogi, a tłum ludzi wyniósłby na zewnątrz. Oczywiście nie obyło się bez nagłych zahamowań czy skrętów autobusu, co powodowało, że cały tłum przechylał się i napierał na siebie. Odpływałam myślami do tego co zrobię kiedy wrócę już do domu. Jednym słowem miałam ochotę na sex i jakiś super spanking a i tak wiedziałam, że będę musiała jeszcze czekać na mojego K. Nagle autobus przyhamował i poczułam jak czyjaś dłoń łapie dość mocno moją pupę. Odwróciłam głowę. Stał za mną jakiś chłopak z uśmiechem cwaniaka. 'Dobra'  pomyślałam, może to jednak był przypadek, chociaż na to mi nie wyglądało. Zignorowałam sprawę. Za chwilę jednak sytuacja się powtórzyła. Akurat przy zatrzymywaniu się autobusu. Wysiadło sporo ludzi i ów "łapacz" zajął wygodne miejsce. I pewnie nadal zignorowałabym cała sytuacje gdyby nie to, że patrzył na mnie z bezczelną miną mówiącą " I co? Zrobisz mi coś?".  Nie wiedział na kogo trafił. Zmieniłam swoje stojące miejsce na takie bliżej niego. Siedział sobie z rękami w kieszeni i z rozkraczonymi nogami. Ta dzisiejsza młodzież taka niewychowana! ;) Czekałam na właściwy moment. Autobus znowu zatrzymał się na światłach i mimo, że nie było to aż tak gwałtowne, to mną tak zarzuciło, że wpadłam na tego buraka, lądując z całej siły dłonią na jego kroczu. Oczywiście całkiem przypadkowo ;) Spiął się cały automatycznie i wyprostował. No :) Nie ze mną te numery... :) Kilka sekund później byłam już na miejscu i wysiadałam.
    Kiedy znalazłam się w ciepłym domu, od razu nalałam wody do wanny. Mam to do siebie, że gorące kąpiele i zimne prysznice działają na mnie stymulująco. Zaczęłam bawić się sama ze sobą w wodzie, ale jednak postanowiłam nie kończyć i poczekać na K. Byłam niesamowicie podniecona. Wiedziałam, że będę jeszcze bardziej jeżeli dorzuci się do tego spanking. Od samego rana "chodziły" za mną kijki bambusowe. K. ostatnio wspominał mi, że dawno nie ubierałam gorsetu, a Jego to bardzo kręci. Pomyślałam, że zrobię Mu niespodziankę i założę. Ubrałam więc czarny gorset, czarne pończochy, czarne koronkowe majteczki i szpilki. Przygotowałam gruby i cienki kij. I czekałam. Standardowo zadzwonił, że idzie, potem słyszałam jak wchodzi po schodach, przekręt zamka i...
    wszedł :) Siedziałam na biurku, koło mnie stały kijki. K. zaczął się niesamowicie szybko rozbierać, mówiąc różne zboczone rzeczy w między czasie :) Wstałam, delikatnie zsunęłam majteczki, pozwoliłam żeby upadły mi aż na same kostki. K. pomógł mi je całkiem zdjąć, bo stojąc na szpilkach to nie jest takie łatwe. Objęłam delikatnie dłonią gruby i długi kij, który był tuż obok mnie. K. popatrzył na mnie wymownym wzrokiem, wiedział że  biorę go  w konkretnym celu, a tu jednak się mylił :) Usiadłam z powrotem na biurku, rozłożyłam szeroko nogi. Końcówką kija zaczęłam drażnić swoją cipeczkę. To podobało się mojemu mężowi, a jakże! Sam złapał kij i kontynuował to co ja zaczęłam. Oczywiście bardzo delikatnie, bo taki kij stanowczo nie nadaje się do tego aby używać go jak wibratora :) Po dłuższej chwili zabrałam Mu kij i odłożyłam. Wzięłam za to ten znacznie cieńszy i zaczęłam wkładać go między wargi. Naturalnie w taki sposób aby wargi oplatały kij, a nie samą końcówką. K. ponownie zaczął mi w tym pomagać :) "No to jak już tak łapiesz za ten kij..."- powiedziałam, podając Mu znowu ten grubszy i opierając się o biurko. Nic więcej nie musiałam mówić. K. przyłożył kij do mojej pupy i zaczął delikatnie uderzać. Bardzo szybko, ale delikatnie. To nie bolało, może troszkę kąsało. Jego uderzenia stawały się coraz wolniejsze i coraz mocniejsze. Podobało mi się to bardzo. Takie stopniowanie bólu wywoływało u nie dreszcz, ponieważ wiedziałam, że za chwile będzie jeszcze mocniej, i jeszcze mocniej, i jeszcze... i w sumie nie wiadomo kiedy się skończy. Zaczynało boleć coraz mocniej, a K. nie przerywał. Czułam szczypiący, przyszywający ból, było mi gorąco. W pewnym momencie uderzył naprawdę mocno, ale doskonale zdawał sobie z tego sprawę, bo czekał dłuższą chwilę żeby uderzyć ponownie i tak samo mocno. Już nie mocniej. Uderzył tak trzy razy. Było bardzo wyraźnie słychać świst przecinanego powietrza, a mnie to nie tyle mocniej bolało niż wcześniej, co piekło. Odłożył kij i zaczął mnie głaskać. Wy prostowałam się i dopiero teraz poczułam, jak pulsuje mi pupa. Dotknęłam jej; była gorąca i czuć było pręgi. Podnieca mnie to kiedy czuje pręgi pod dłonią. 'Jeszcze!' pomyślałam i podałam cienki kijek mojemu K. Tym razem oparłam się o łóżko. Tak samo jak wcześniej przyłożył kijek do pupy i poczułam jak delikatnie i szybko uderza. Już myślałam, że powtórzy zabawę, ale zaczął bić równomiernie. Tym cienkim kijkiem nie trzeba wcale bić mocno żeby uzyskać pożądany efekt. To już jest typowo przecinający ból, piekący, kąśliwy, kiedy uderzy się mocno, lub w podrażnione miejsce ma się wrażenie jakby wbijało się naraz kilkaset igieł. K. bił tak rytmicznie, dość szybko, a mi zrobiło się jeszcze bardziej gorąco. Wiedziałam, że nie pozwoli abym miała brzydkie ślady, więc stałam posłusznie i... podniecałam się :) W pewnym momencie faktycznie chciałam żeby już skończył, ale tylko i wyłącznie dlatego, iż chciałam już poczuć coś innego, gdzieś indziej ;) W końcu przestał odłożył kijek, pupa strasznie piekła, zwłaszcza kiedy zaczął ją głaskać. Ale bardzo podobało mi się to uczucie. Zaczęłam pojękiwać, a K. z głaskania przeszedł na ściskanie i lekkie poklepywanie. Za chwilę odpiął mi gorset. Ja cały czas nie zmieniałam pozycji, oczywiście nie bez celu :). K. położył obie dłonie na mojej pupie i zaczął ją jeszcze mocniej ściskać i rozchylać. Jedna Jego dłoń powędrowała między moje uda, co sprawiło, że omal nie doszłam :) Wkrótce potem poczułam to na co czekałam :) Pierwszy orgazm przyszedł błyskawicznie. Następnie zmieniliśmy pozycje, bo ta była już dla mnie niewygodna i bawiliśmy się tak jeszcze dłuugo :) Do drugie orgazmu, do trzeciego, do... ...  :)

Pozdrawiam :)


Cassy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz