Był wieczór, zdążyłam się już
wykąpać, K. przygotował kolację i zabraliśmy się za oglądanie
filmu. Było bardzo miło, lubię takie spokojne wieczory. I pewnie
dalej byłoby tak całkiem spokojnie ale na filmie pojawiła się
scena, w której chłopak dał dziewczynie klapsa. Pieszczotliwego,
delikatnego, trwało to ułamek sekundy bo cała scena kręciła się
dookoła czegoś innego. Oczywiście to mi wystarczyło aby przestać
siedzieć spokojnie :) K. naturalnie w trakcie tej porywającej akcji
spojrzał na mnie i uśmiechnął się; wiedział doskonale, że taka
scena na pewno wywołała u mnie emocje :) Oglądaliśmy film nadal
ale ja ciągle wracałam myślami do tej jednej sceny. Włożyłam w
końcu rękę w majteczki. Takie rzeczy mój K. widzi niemal z
zamkniętymi oczami, więc od razu dołożył swoją rękę. Akurat
była to już końcówka filmu, więc grzecznie obejrzeliśmy go do
końca. Skomentowaliśmy jakże beznadziejne zakończenie i K. zaczął
manewrować dłonią w moich majteczkach. Ale ja odepchnęłam Jego
rękę i wyrwałam się. K. troszkę zdziwiony i wystraszony zarazem
zapytał: - Zrobiłem coś nie tak? Zabolało? Nie chcesz? - Chce.
Ale chce też jeszcze bardziej się podniecić :)
K. uśmiechnął
się, usiadł wygodnie i wskazał mi swoje kolana. Ale ja popatrzyłam
na Niego niezadowolona, a mój wzrok mówi 'tylko tyle?' K. na to
zmarszczył brwi i powiedział: - Yhm. Wstał, podszedł do szafy
wyciągnął z niej pas i spojrzał na mnie. Tym razem moja mina
sugerowała 'no, może, może ale raczej nie...'. K. widząc to zdziwił się,
trochę jakby oszołomiony podszedł do mnie i zapytał głosem pełnym
wątpliwości: - Nie chcesz pasa??? Trudno przyjąć to do
wiadomości, że nie chce skoro ja uwielbiam pas :) Ale nie, tym
razem nie chciałam. Popatrzył na mnie zamyślony i nagle
wykrzyknął: - A! No tak! Ale ja głupi jestem! I sięgnął po kij
bambusowy. Na mnie jednak nie zrobiło to żadnego wrażenia co
spowodowało, że Jemu natomiast opadły ręce. - Łyżkę
drewnianą? Zapytał jakby trochę zrezygnowany. 'Nieee' pokręciłam
głową. - Szczotkę? 'Nieee' - Skakankę? 'Nieee'. - No chyba nie
kabel?! 'Nieee'. - No to co? Bo ja już nie mam pomysłów?
Uśmiechnęłam się, zrobiłam zaciętą minę i powiedziałam: -
Zgaduj. - No nie :) I tak na pewno nie zgadnę, powiedz mi co. - Co
już się poddajesz? Zgaduj, zgaduj. - Hmmm pewnie się ze mną
droczysz i jednak chcesz pas. - Nie :) - No to powiedz w końcu co, bo
już się zaczynam denerwować. - Czekaj, czekaj czy to nie o to mi
właśnie chodziło? :) K. zaczął się śmiać a ja razem z Nim.
Ale też podeszłam powoli do szuflady i wyciągnęłam z niej....
paletki do ping-ponga. Dumna z siebie podeszłam do K. i podałam Mu
je. Pokiwał znacząco głową i zapytał: - Ale aż dwie to chyba
nie są potrzebne? - A jak się jedna zgrzeje? :) I znowu się
zaczęliśmy śmiać. Z paletką jest o tyle dobrze i wygodnie, że
jest mała i można nią swobodnie bić przez kolanko :)
K.
usiadł ponownie na łóżku a ja
opuściłam majteczki i przełożyłam się Mu przez kolana.
Przyłożył paletkę do mojej pupy i za chwilę uderzył. Nie
bolało, raczej zrobiło dużo huku. Uderzył ponownie i znowu to
samo. Poprawił sobie moja pupę, tak aby była jeszcze bardziej
wypięta, znowu przyłożył paletkę i zaczął bić. Tym razem
bardzo zdecydowanie, bardzo szybko i dość mocno. Po chwili zaczęło
już mocno boleć, ale to też pewnie dlatego, że bił bardziej przy
złączeniu pupy z udami. A bił tak dlatego, że jak wspomniałam
byłam mocno wypięta i nie chciał zrobić mi krzywdy uderzając
twarda paletką po kościach. Pupa zaczęła szczypać i piec, więc
pojękiwałam cichutko i kręciłam się od czasu do czasu. K. nie
zważał na to, bil nadal, rytmicznie i stanowczo. Po dłuższej
chwili ból stał się już nieznośny więc wierciłam się już
mocno. Wierzgałam nogami i kręciłam pupą. - Uspokój się!
Krzyknął K. - Leż spokojnie bo Ci zrobię krzywdę! Ale ja słysząc
to, na przekór zaczęłam się jeszcze mocniej wyrywać. K. odłożył
paletkę i poczułam mocne klapsy po całej pupie i nawet po udach.
Pomachałam nogami ale za chwile już przestałam. K. ponownie wziął
paletkę i zaczął bić. Tym razem bolało już o
wiele bardziej. Było mi gorąco i duszno ale podobało mi się.
Czułam jak pulsuje mi pupa i zastanawiałam się czy będę mieć
ślady. Nagle zwolnił. Ale nie było się co cieszyć bo teraz
uderzał wolniej ale jeszcze mocniej. Podskakiwałam przy każdym
uderzeniu, czasami zaczynałam się wiercić ale wtedy K. upominał
mnie szybszymi uderzeniami. W pewnym momencie zapytał: - Chcesz
żebym już skończył? - Hahaha nigdy! Odkrzyknęłam i
automatycznie poczułam szybkie uderzenia. Wierzgałam nogami ale K. nie
zwracał już na to uwagi. Non stop bił a ja miałam wrażenie,
że ciągle przyśpiesza. Pupą starałam się nie ruszać ale za to
nogami dawałam wszelkie możliwe popisy. Bił mnie tak jeszcze przez
dłuższa chwilę i nagle przestał. Pupa pulsowała jak szalona a ja
nie mogłam się powstrzymać żeby jej od razu nie dotknąć. Była
bardzo gorąca. Uwielbiam to uczucie. - No dobrze, to teraz wstań,
powiedział K. 'Hmmm jeszcze coś?' pomyślałam, ale wstałam, bo
oczywiście było mi to jak najbardziej na rękę. K. oparł nogę o
łóżko i ponownie przerzucił mnie przez kolano. Lubię taką
pozycję, strasznie mi się podoba. Pogłaskał moją pupę i wziął
do reki paletkę ale tym razem tą drugą. Przyłożył do mojej
pupy i zapytał: - I co? Ta jest zimniejsza? :) - Nooo, a żebyś
wiedział że jest zimniejsza :) odpowiedziałam zgodnie z prawdą
zresztą :) I zaraz po tym poczułam uderzenie. Pupa już mnie bolała
więc było dotkliwe. Za chwilę następne, chwila przerwy i kolejne.
Teraz K. bił wolniej i lżej, ale mimo to odczuwałam wszystko jak
należy. Zaczęłam zaciskać dłonie ale postanowiłam też już być
grzeczna i nie wiercić się. Moja cipeczka już dawno szalała.
Uderzenia stawały się coraz wolniejsze i słabsze, co przynosiło mi
ulgę ale też wzmagało podniecenie. Wiedziałam, że On już kończy
dlatego tak delektowałam się każdym uderzeniem i ogólnie tym, że
to lanie jeszcze trwa. Na samym końcu już tylko dotykał paletką
mojej pupy. Później zaczął mnie nią głaskać, a następnie
odłożył paletkę i głaskał mnie dłonią. Głównie po pupie
oczywiście :) Miałam wrażenie, że zaraz się rozpłynę i to nie
tyle z gorąca co z podniecenia. K. pomógł mi się wyprostować. Spojrzałam
na pupę i była bardzo czerwona ale na szczęście nie było brzydkich
śladów. Objął mnie jedną rękę a drugą położył mi na pupę.
Całowaliśmy się przez chwilę. K. zaczął mnie prowadzić w stronę
łóżka. Ja przystanęłam i popatrzyłam na Niego pytającym ale i zadziornym
wzrokiem. On uśmiechnął się i zapytał: - No to co teraz robimy?
:) - Gramy w ping-ponga? :) - Hmmm no chyba nie... :) - A no tak, nie
mamy chyba piłeczki :) - Ja mam za to dwie piłeczki chcesz
zobaczyć? :) - Chętnie :) - To chodź, pokaże Ci na łóżku.... ;)
Cassy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz