poniedziałek, 25 czerwca 2012

To może zagramy?

Był wieczór, zdążyłam się już wykąpać, K. przygotował kolację i zabraliśmy się za oglądanie filmu. Było bardzo miło, lubię takie spokojne wieczory. I pewnie dalej byłoby tak całkiem spokojnie ale na filmie pojawiła się scena, w której chłopak dał dziewczynie klapsa. Pieszczotliwego, delikatnego, trwało to ułamek sekundy bo cała scena kręciła się dookoła czegoś innego. Oczywiście to mi wystarczyło aby przestać siedzieć spokojnie :) K. naturalnie w trakcie tej porywającej akcji spojrzał na mnie i uśmiechnął się; wiedział doskonale, że taka scena na pewno wywołała u mnie emocje :) Oglądaliśmy film nadal ale ja ciągle wracałam myślami do tej jednej sceny. Włożyłam w końcu rękę w majteczki. Takie rzeczy mój K. widzi niemal z zamkniętymi oczami, więc od razu dołożył swoją rękę. Akurat była to już końcówka filmu, więc grzecznie obejrzeliśmy go do końca. Skomentowaliśmy jakże beznadziejne zakończenie i K. zaczął manewrować dłonią w moich majteczkach. Ale ja odepchnęłam Jego rękę i wyrwałam się. K. troszkę zdziwiony i wystraszony zarazem zapytał: - Zrobiłem coś nie tak? Zabolało? Nie chcesz? - Chce. Ale chce też jeszcze bardziej się podniecić :)
K. uśmiechnął się, usiadł wygodnie i wskazał mi swoje kolana. Ale ja popatrzyłam na Niego niezadowolona, a mój wzrok mówi 'tylko tyle?' K. na to zmarszczył brwi i powiedział: - Yhm. Wstał, podszedł do szafy wyciągnął z niej pas i spojrzał na mnie. Tym razem moja mina sugerowała 'no, może, może ale raczej nie...'. K. widząc to zdziwił się, trochę jakby oszołomiony podszedł do mnie i zapytał głosem pełnym wątpliwości: - Nie chcesz pasa??? Trudno przyjąć to do wiadomości, że nie chce skoro ja uwielbiam pas :) Ale nie, tym razem nie chciałam. Popatrzył na mnie zamyślony i nagle wykrzyknął: - A! No tak! Ale ja głupi jestem! I sięgnął po kij bambusowy. Na mnie jednak nie zrobiło to żadnego wrażenia co spowodowało, że Jemu natomiast opadły ręce. - Łyżkę drewnianą? Zapytał jakby trochę zrezygnowany. 'Nieee' pokręciłam głową. - Szczotkę? 'Nieee' - Skakankę? 'Nieee'. - No chyba nie kabel?! 'Nieee'. - No to co? Bo ja już nie mam pomysłów? Uśmiechnęłam się, zrobiłam zaciętą minę i powiedziałam: - Zgaduj. - No nie :) I tak na pewno nie zgadnę, powiedz mi co. - Co już się poddajesz? Zgaduj, zgaduj. - Hmmm pewnie się ze mną droczysz i jednak chcesz pas. - Nie :) - No to powiedz w końcu co, bo już się zaczynam denerwować. - Czekaj, czekaj czy to nie o to mi właśnie chodziło? :) K. zaczął się śmiać a ja razem z Nim. Ale też podeszłam powoli do szuflady i wyciągnęłam z niej.... paletki do ping-ponga. Dumna z siebie podeszłam do K. i podałam Mu je. Pokiwał znacząco głową i zapytał: - Ale aż dwie to chyba nie są potrzebne? - A jak się jedna zgrzeje? :) I znowu się zaczęliśmy śmiać. Z paletką jest o tyle dobrze i wygodnie, że jest mała i można nią swobodnie bić przez kolanko :)
K. usiadł ponownie na łóżku a ja opuściłam majteczki i przełożyłam się Mu przez kolana. Przyłożył paletkę do mojej pupy i za chwilę uderzył. Nie bolało, raczej zrobiło dużo huku. Uderzył ponownie i znowu to samo. Poprawił sobie moja pupę, tak aby była jeszcze bardziej wypięta, znowu przyłożył paletkę i zaczął bić. Tym razem bardzo zdecydowanie, bardzo szybko i dość mocno. Po chwili zaczęło już mocno boleć, ale to też pewnie dlatego, że bił bardziej przy złączeniu pupy z udami. A bił tak dlatego, że jak wspomniałam byłam mocno wypięta i nie chciał zrobić mi krzywdy uderzając twarda paletką po kościach. Pupa zaczęła szczypać i piec, więc pojękiwałam cichutko i kręciłam się od czasu do czasu. K. nie zważał na to, bil nadal, rytmicznie i stanowczo. Po dłuższej chwili ból stał się już nieznośny więc wierciłam się już mocno. Wierzgałam nogami i kręciłam pupą. - Uspokój się! Krzyknął K. - Leż spokojnie bo Ci zrobię krzywdę! Ale ja słysząc to, na przekór zaczęłam się jeszcze mocniej wyrywać. K. odłożył paletkę i poczułam mocne klapsy po całej pupie i nawet po udach. Pomachałam nogami ale za chwile już przestałam. K. ponownie wziął paletkę i zaczął bić. Tym razem bolało już o wiele bardziej. Było mi gorąco i duszno ale podobało mi się. Czułam jak pulsuje mi pupa i zastanawiałam się czy będę mieć ślady. Nagle zwolnił. Ale nie było się co cieszyć bo teraz uderzał wolniej ale jeszcze mocniej. Podskakiwałam przy każdym uderzeniu, czasami zaczynałam się wiercić ale wtedy K. upominał mnie szybszymi uderzeniami. W pewnym momencie zapytał: - Chcesz żebym już skończył? - Hahaha nigdy! Odkrzyknęłam i automatycznie poczułam szybkie uderzenia. Wierzgałam nogami ale K. nie zwracał już na to uwagi. Non stop bił a ja miałam wrażenie, że ciągle przyśpiesza. Pupą starałam się nie ruszać ale za to nogami dawałam wszelkie możliwe popisy. Bił mnie tak jeszcze przez dłuższa chwilę i nagle przestał. Pupa pulsowała jak szalona a ja nie mogłam się powstrzymać żeby jej od razu nie dotknąć. Była bardzo gorąca. Uwielbiam to uczucie. - No dobrze, to teraz wstań, powiedział K. 'Hmmm jeszcze coś?' pomyślałam, ale wstałam, bo oczywiście było mi to jak najbardziej na rękę. K. oparł nogę o łóżko i ponownie przerzucił mnie przez kolano. Lubię taką pozycję, strasznie mi się podoba. Pogłaskał moją pupę i wziął do reki paletkę ale tym razem tą drugą. Przyłożył do mojej pupy i zapytał: - I co? Ta jest zimniejsza? :) - Nooo, a żebyś wiedział że jest zimniejsza :) odpowiedziałam zgodnie z prawdą zresztą :) I zaraz po tym poczułam uderzenie. Pupa już mnie bolała więc było dotkliwe. Za chwilę następne, chwila przerwy i kolejne. Teraz K. bił wolniej i lżej, ale mimo to odczuwałam wszystko jak należy. Zaczęłam zaciskać dłonie ale postanowiłam też już być grzeczna i nie wiercić się. Moja cipeczka już dawno szalała. Uderzenia stawały się coraz wolniejsze i słabsze, co przynosiło mi ulgę ale też wzmagało podniecenie. Wiedziałam, że On już kończy dlatego tak delektowałam się każdym uderzeniem i ogólnie tym, że to lanie jeszcze trwa. Na samym końcu już tylko dotykał paletką mojej pupy. Później zaczął mnie nią głaskać, a następnie odłożył paletkę i głaskał mnie dłonią. Głównie po pupie oczywiście :) Miałam wrażenie, że zaraz się rozpłynę i to nie tyle z gorąca co z podniecenia. K. pomógł mi się wyprostować. Spojrzałam na pupę i była bardzo czerwona ale na szczęście nie było brzydkich śladów. Objął mnie jedną rękę a drugą położył mi na pupę. Całowaliśmy się przez chwilę. K. zaczął mnie prowadzić w stronę łóżka. Ja przystanęłam i popatrzyłam na Niego pytającym ale i zadziornym wzrokiem. On uśmiechnął się i zapytał: - No to co teraz robimy? :) - Gramy w ping-ponga? :) - Hmmm no chyba nie... :) - A no tak, nie mamy chyba piłeczki :) - Ja mam za to dwie piłeczki chcesz zobaczyć? :) - Chętnie :) - To chodź, pokaże Ci na łóżku.... ;) 

Cassy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz