poniedziałek, 25 czerwca 2012

Zawsze chciałam ja mieć i teraz już mam :)

Był dość ciepły dzień jak na ostatni czas więc postanowiliśmy się troszkę przejść. Kiedy tak chodziliśmy doszliśmy do parku. Spacerowaliśmy i nagle przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Poprosiłam mojego K. żebyśmy zerwali kilka gałązek, takich odpowiednich na rózgę :) Zawsze chciałam mieć rózgę ale wyszło jakoś tak, że jej nigdy nie miałam. K. się zgodził i zaczęliśmy wybierać najlepsze gałązki. W drodze do domu już się zastanawialiśmy czym je związać jak się będzie dobrze trzymać itd. W domu zrobiliśmy z gałązkami wszystko co trzeba i w sumie wyszły Nam dwie rózgi; jedna taka mała ( akurat do ręki :) ) a druga już taka dosyć duża, mniej więcej jak dwie drewniane łyżki ;)
Oczywiście od razu chciałam taką piękną, dużą rózgę wypróbować. Ale nie zaczepiałam mojego K. ani nic z tych rzeczy tylko po prostu opuściłam spodenki i majteczki i podeszłam do Niego. Podałam Mu rózgę. K. mnie pocałował i powiedział: - No dobrze, oprzyj się o biurko. Wypięłam pupę i czekałam. Byłam ciekawa jak to jest dostać rózgą. K. przyłożył rózgę do mojej pupy. Serce zaczęło bić mi mocniej. K. uderzył mnie pierwszy raz bardzo delikatnie. Bił mnie tak przez chwile po czym zaczął robić to mocniej. Bolało ale nie bardzo. Widząc, że nie protestuje a wręcz przeciwnie zaczynam być niegrzeczna, przekomarzam się z Nim itp. zdecydował się robić to jeszcze mocniej. I dopiero teraz naprawdę coś poczułam. Ból był troszkę inny niż zawsze, czułam jak smagają mnie cienkie gałązki a kiedy K. uderzył mnie naprawdę bardzo mocno to bardziej piekło niż bolało. Bił mnie chwilę, nie trwało to długo ale wystarczająco żeby pupa zrobiła się czerwona. Była troszkę inaczej czerwona niż zwykle; widać było białe miejsca, czyli te w które gałęzie nie trafiały.
Dla mnie to była dopiero rozgrzewka więc K. nie pozwolił mi odejść od biurka i wyciągnął pas. Spuścił mi nim jeszcze lanie, złapał mnie za uszko i powiedział: - Mam nadzieje, że teraz już będziesz grzeczna, idź do kąta i daj rączki za głowę. Poszłam ale nie miałam zamiaru stać grzecznie, więc mój K. się zdenerwował i musiałam za karę klęczeć; oczywiście z rękami za głową. Nie wiem ile tak klęczałam, ale nie zbyt długo. Usłyszałam: - Możesz już wstać. Wstałam a K. mnie przytulił. Później wylądowaliśmy w łóżku a K. od czasu łapał mnie za uszko upewniając się, że będę grzeczna. W końcu przytrzymał mnie mocno za włosy i zafundował szybki orgazm, a później jeszcze dwa. Kiedy i On doszedł opadliśmy zmęczeni na łóżko i leżeliśmy przytulając się :)


Cassy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz