Siedziałam i nudziłam się okropnie,
mojego K. Nie było. Pomyślałam, że fajnie by było pobawić się
jak wróci. Ale jak to zrobić żeby miał powód żeby mnie
ukarać... Smsy? Nie, ile można w kółko to samo. Może jak tylko
wejdzie to od progu Go zdenerwować? Też nie, już nie raz tak
robiłam. A może On sam coś wymyśli? No właśnie 'może' czyli
nie wiadomo... I w sumie siedziałam tak dalej i nic nie wymyśliłam.
W końcu wrócił, zjedliśmy obiad. Zauważył, że jestem jakaś
markotna więc zaczął wypytywać co się stało. I sęk w tym, że
nic się złego nie stało, tylko sama nie wiedziałam co mi jest. Ale
K. Widział, że jestem ciągle osowiała, że sama nie wiem czego
chce. W pewnym momencie zapytał: - A może Tobie trzeba pupę zbić?
Ja nic nie odpowiedziałam chociaż serce zabiło mi mocniej i tylko
wzruszyłam ramionami. - Może jednak co? I znowu wzruszenie ramionami
z mojej strony. - A masz ochotę na zabawę? Znowu nic nie
odpowiedziałam tylko zrobiłam minę, która oznaczała: 'czemu
nie'. I tak K. Upewniając się, iż mam ochotę przejął inicjatywę
w swoje ręce. Bez zbędnych ceregieli przełożył mnie przez kolano
i ściągnął mi spodenki i majteczki. Zaczął od delikatnych
klapsów. Bił powoli i dużo głaskał moją pupę. Ja oczywiście
robiłam się coraz bardziej mokra ale to był dopiero początek. K.
Zaczął bić mnie mocniej i szybciej. Zaczęłam się lekko wiercić
ale nie upominał mnie wcale tylko bił dalej. Kiedy zaczęłam się
już naprawdę mocno wyrywać przytrzymał mnie mocno i dał kilka
naprawdę mocnych klapsów. Pupa już mi dawno pulsowała i była
gorąca. Leżałam już w miarę spokojnie, cicho pojękując a K.
Ciągle bił. Jak zawsze robił to dokładnie; bił cała pupę
zahaczając też o uda. W ten sposób cała pupa była czerwona, a i
On nie bił mnie ciągle w jedno miejsce więc nie było siniaków. Pomyślałam: 'Ile On jeszcze będzie mnie bił? Już to długo
trwa...' Ale tak naprawdę bardzo lubię kiedy lanie jest nie tyle
bardzo mocne co długie. Wtedy z każdą chwilą robię się coraz
bardziej podniecona, czuja jak moja cipeczka wariuje. Czuje wtedy
też, że to jest kara a jak już wiadomo wszem i wobec- lubię
czuć, że zostałam ukarana. K. Nie przestawał a ja już nawet nie
miałam mokro ale wręcz ślisko. Zaczęłam się lekko wypinać żeby
włożył mi palce do dziurki ale akurat przestał. Pupa była
naprawdę bardzo pulsowała.
K. Pozwolił mi wstać. Złapałam się
za pupę- była gorąca jak mało kiedy. Z tego co udało mi się
zobaczyć i z tego co mówił K. Była też mocno czerwona. Nie
chciałam marnować czasu na patrzenie do lustra ;) Dotknęłam też
swojej cipeczki a palec sam wślizgnął mi się do dziurki. K.
Widząc to złapał mnie za rękę i ponownie przełożył prze kolano.
I znowu mnie bił ale dużo słabiej niż poprzednio. Ale tym razem
zaczął zahaczać o moją dziureczkę. Wypinałam się jak mogłam
żeby tylko jej dotknął. K. Jednak głaskał mnie wszędzie tylko
nie tam doprowadzając mnie do szału podniecenia. Leżałam tak na
Jego kolanach a On tak mnie "torturował". Czasami kiedy
zaczęłam się za bardzo wiercić czy złościć dawał mi klapsa
lub ciągnął mnie za uszko. W końcu stało się to na co czekałam
i K. Zaczął dotykać moją cipeczkę i wsadzać palce do dziurki.
Sam się chyba zdziwił, że mam tam tak bardzo mokro :) Pieścił
palcami jednej ręki moją dziureczkę, natomiast palec drugiej ręki
zaczął wkładać do mojej drugiej dziurki- czyli tej w pupie. Jego
klapsy i ogólnie całe lanie bardzo mnie rozluźniło więc i z tym
nie było problemów. Było mi bardzo przyjemnie i byłam ogromnie
podniecona. Co do K. To czułam tylko pod brzuchem jak leże na czymś
coraz bardziej twardym :) Już prawie dochodziłam więc dałam Mu
znak żeby we mnie wszedł. Zrobił to w mgnieniu oka, a ja prawie
natychmiast doszłam. Następne moje orgazmy były równie silne jak
pierwszy i przychodziły dosłownie jeden po drugim. K. Widząc jak
bardzo szczytuje, sam doszedł i to równo z moim kolejnym orgazmem.
Leżeliśmy tak dłuższą chwilę. A między czasie K. Zrobił mi
jeszcze dobrze ręką :) Ale i tak już wiedziałam, że to za mało
dla mojej cipeczki i że na tym się dzisiaj nie skończy.... :)
Cassy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz