piątek, 17 sierpnia 2012

Mało brakowało! :)

Mama to jest osoba przed którą trudno coś ukryć. Zwłaszcza jeśli są to rzeczy materialne, a mieszkanie jest malutkie. Zawsze bardzo dobrze pilnuje swoich spankingowo-bdsmowych zabawek. Ogólnie trzymamy je w torbie turystycznej na szafie. Mama tam nie dosięgnie, nie zagląda, chociaż już kilka razy zapytała co tam jest, bo przecież jakby nic nie było to po co trzymać na szafie jak można gdzieś schować. Oczywiście odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że jest tam pompka do materaca, plecak, sznurek do bielizny i INNE. "INNE"- wiadomo co :) Jedynie kije bambusowe trzymam za meblami lub na meblach, o czym często tutaj wspominam, bo do tej torby się nie zmieszczą. Ale z kija łatwo się można wytłumaczyć, co już zresztą robiłam. Do kwiatków- nie mamy kwiatków, ale teściowa ma i to dla teściowej kupiliśmy :) Z pasa też można się wykpić gdziekolwiek by nie był. Pas to pas- wiadomo do spodni. To nic, że stary jak świat, ale jak on dobrze trzyma i w ogóle plecy usztywnia, cudo, cudo! :) Ale mimo mojej ostrożności, ostatnio moja mama omal nie wpadła na Nasze zabawki. Zaistniała taka sytuacja, że wyciągnęłam packi, pas, palcat i małą rózgę z torby i schowałam do barku. Ciągle powtarzając sobie żeby później schować na swoje miejsce. Oczywiście ciągle było "później" a tam zresztą było wygodnie i pod ręką. Nietrudno się domyślić, że przyjechała mama i zaczęła czegoś intensywnie szukać. Ale w ostatniej chwili mój bystry umysł zarejestrował, że zbliża się do barku i jednym zwinnym skokiem pantery znalazłam się tam pierwsza krzycząc, że 'tu nie ma!'' Ja pieeernicze! Co ja bym powiedziała, to wszystko leżało tam jak na tacy, pas jak pisałam to jeszcze nic, ale palcat? Co ja powiem, że My jeździectwo uprawiamy? (hmmm...) A packi? Przecież widać do czego to służy. Rózga to tam pikuś, już kiedyś też mówiłam, tylko że przy dużej, iż to rekwizyt do sesji zdjęciowej :) I najlepsze jest to, że nie kłamałam :D Tak czy siak udało się, chociaż istniało jeszcze prawdopodobieństwo, że mama sama zechce tam zajrzeć, przecież ja mogłam nie zauważyć, ale na szczęście tak się nie stało.

Po tak stresującej wizycie mamy trzeba było się jakoś zrelaksować. Laniem oczywiście najlepiej :) Akurat mój K. miał wrócić zaraz do domu. Tak się nakręciłam na to lanie, jakbym jeszcze nigdy tego nie robiła, albo nie; jakbym to już robiła, ale mało, chciała powtórzyć i nie mogła się doczekać. Ledwo K. wszedł do domu, chwyciłam co było najbliżej, czyli Naszą dużą okrągłą packę i podałam Mu mówiąc: 'Bij mnie. Bij mnie mówię Ci'. Opuściłam spodnie i majteczki oczywiście też, położyłam się na łóżku, szczerze mówiąc to byle jak, byle tylko dostać. Wypięłam się i mówię 'Bij mnie!'. No to mój biedny, zdominowany mąż :) nie mając wyboru zaczął mnie bić. Mocno, raz za razem, piekło bardziej niż bolało, ale było super. Wierciłam się strasznie i to nie z bólu a z podniecenia, więc mnie przytrzymał za nogi i bił nadal. Szybciej i mocniej. Uspokoiłam się, bo zaczęło boleć dotkliwie i czekałam aż zrobi przerwę. Nie robił jej długo. Widział co się ze mną dzieje, więc wiedział co trzeba robić. W końcu jednak przestał pogłaskał mnie i zapytał: "To co zaspokojona?", 'Pffff pierwszy głód może i zaspokoiłam" odpowiedziałam zupełnie szczerze :) Pupa mi już strasznie pulsowała, było mi gorąco, no ale to nie może być, że po rozgrzewce nic nie ma :) K. złapał mnie za rękę i zwinnym ruchem, znając moje słabe punkty i wiedząc gdzie nacisnąć, przerzucił mnie przez kolano. Bił ręką, bardzo szybko, nie aż tak mocno, ale niesłychanie rytmicznie. Zaczęłam wierzgać nogami, lubię to robić :) więc raz bił a raz trzymał moje nogi, raz mnie łaskotał, a raz znowu bił. W końcu dałam za wygraną i rozkoszowałam się laniem. Bolało, ból stawał się nieznośny i nawet już mi raz przeszło przez myśl kiedy skończy. Naczekałam się trochę bo bił i bił, już zaczęłam się wiercić i pojękiwać, a tu końca nie widać. Nareszcie jednak przestał i zaczął głaskać. Pupa pulsowała straaaasznie! A jaka była czerwona! :) Mój K. bardzo lubi w takich momentach wyciągać lód z lodówki, przykładać do rozgrzanej pupy i patrzeć jak się szybko topi :) Tak też się bawiliśmy i teraz. Kiedy już rozpuściło się chyba z 7 kostek lodu i wszystko było mokre, łącznie z moja cipeczką, postawił mnie do kąta, a sam poszedł się wykąpać. I jak zawsze stoję bardzo grzecznie w kącie, nie wiercę się, nie zmieniam pozycji, nie dotykam pupy jeśli nie mogę i On o tym wie, i to ma pewność, że nie musi nawet patrzeć, i może mnie tak zostawić; to tym razem obiecałam, że będę grzecznie stać a masowałam pupę! Ha ha! Dotykałam, wierciłam się, taaak :D I to tylko po to żebyś teraz mógł to przeczytać :D I co z tym zrobisz? :)


Proszę Państwa, uwaga! Ogłoszenie: Mój kolega założył blog, blog o swoim fetyszu. Najmilsze jest to, iż napisał, że byłam dla Niego inspiracją. Taka ze mnie muza! :) Blog polecam, a oto adres http://fetishtown.blogspot.com/  Przyjemnego czytania :)


Pozdrawiam :)

Cassy

7 komentarzy:

  1. To mało mało:) No ale tak to bywa jak zabawki sie przeklada:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze ze nie wpadliście :)
    Dziękuje za reklamę

    OdpowiedzUsuń
  3. Feeti wpadać to My nie mamy zamiaru w żaden sposób!!! :O

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie się zabawiasz, ale jakoś nie kojarzę - miewasz bliskie spotkania trzeciego stopnia z palcatem?

    OdpowiedzUsuń
  5. Z palcatem miewam dużo różnych spotkań i nie tylko 3 stopnia ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Łoł, to może podzielisz się wrażeniami z tych spotkań? Muszą być bardzo ekscytujące...

    OdpowiedzUsuń
  7. How to get to Caesars Casino in East Peoria, IL on
    Directions to Caesars Casino (East Peoria, IL) with 동두천 출장샵 public transportation. The following 세종특별자치 출장안마 transit lines 세종특별자치 출장안마 have routes 김해 출장마사지 that pass 통영 출장안마 near

    OdpowiedzUsuń