Mama to jest osoba przed
którą trudno coś ukryć. Zwłaszcza jeśli są to rzeczy
materialne, a mieszkanie jest malutkie. Zawsze bardzo dobrze pilnuje
swoich spankingowo-bdsmowych zabawek. Ogólnie trzymamy je w torbie
turystycznej na szafie. Mama tam nie dosięgnie, nie zagląda,
chociaż już kilka razy zapytała co tam jest, bo przecież jakby nic
nie było to po co trzymać na szafie jak można gdzieś schować.
Oczywiście odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że jest tam pompka do
materaca, plecak, sznurek do bielizny i INNE. "INNE"-
wiadomo co :) Jedynie kije bambusowe trzymam za meblami lub na
meblach, o czym często tutaj wspominam, bo do tej torby się nie
zmieszczą. Ale z kija łatwo się można wytłumaczyć, co już
zresztą robiłam. Do kwiatków- nie mamy kwiatków, ale teściowa ma
i to dla teściowej kupiliśmy :) Z pasa też można się wykpić
gdziekolwiek by nie był. Pas to pas- wiadomo do spodni. To nic, że
stary jak świat, ale jak on dobrze trzyma i w ogóle plecy
usztywnia, cudo, cudo! :) Ale mimo mojej ostrożności, ostatnio moja
mama omal nie wpadła na Nasze zabawki. Zaistniała taka sytuacja, że
wyciągnęłam packi, pas, palcat i małą rózgę z torby i schowałam
do barku. Ciągle powtarzając sobie żeby później schować na
swoje miejsce. Oczywiście ciągle było "później" a tam
zresztą było wygodnie i pod ręką. Nietrudno się domyślić, że
przyjechała mama i zaczęła czegoś intensywnie szukać. Ale w
ostatniej chwili mój bystry umysł zarejestrował, że zbliża się
do barku i jednym zwinnym skokiem pantery znalazłam się tam
pierwsza krzycząc, że 'tu nie ma!'' Ja pieeernicze! Co ja bym
powiedziała, to wszystko leżało tam jak na tacy, pas jak pisałam
to jeszcze nic, ale palcat? Co ja powiem, że My jeździectwo
uprawiamy? (hmmm...) A packi? Przecież widać do czego to służy.
Rózga to tam pikuś, już kiedyś też mówiłam, tylko że przy
dużej, iż to rekwizyt do sesji zdjęciowej :) I najlepsze jest to,
że nie kłamałam :D Tak czy siak udało się, chociaż istniało
jeszcze prawdopodobieństwo, że mama sama zechce tam zajrzeć,
przecież ja mogłam nie zauważyć, ale na szczęście tak się nie
stało.
Po tak stresującej
wizycie mamy trzeba było się jakoś zrelaksować. Laniem oczywiście
najlepiej :) Akurat mój K. miał wrócić zaraz do domu. Tak się
nakręciłam na to lanie, jakbym jeszcze nigdy tego nie robiła, albo
nie; jakbym to już robiła, ale mało, chciała powtórzyć i nie
mogła się doczekać. Ledwo K. wszedł do domu, chwyciłam co było
najbliżej, czyli Naszą dużą okrągłą packę i podałam Mu
mówiąc: 'Bij mnie. Bij mnie mówię Ci'. Opuściłam spodnie i
majteczki oczywiście też, położyłam się na łóżku, szczerze
mówiąc to byle jak, byle tylko dostać. Wypięłam się i mówię
'Bij mnie!'. No to mój biedny, zdominowany mąż :) nie mając
wyboru zaczął mnie bić. Mocno, raz za razem, piekło bardziej niż
bolało, ale było super. Wierciłam się strasznie i to nie z bólu a
z podniecenia, więc mnie przytrzymał za nogi i bił nadal.
Szybciej i mocniej. Uspokoiłam się, bo zaczęło
boleć dotkliwie i czekałam aż zrobi przerwę. Nie robił jej
długo. Widział co się ze mną dzieje, więc wiedział co trzeba
robić. W końcu jednak przestał pogłaskał mnie i zapytał: "To
co zaspokojona?", 'Pffff pierwszy głód może i zaspokoiłam"
odpowiedziałam zupełnie szczerze :) Pupa mi już
strasznie pulsowała, było mi gorąco, no ale to nie może być, że
po rozgrzewce nic nie ma :) K. złapał mnie za rękę i zwinnym
ruchem, znając moje słabe punkty i wiedząc gdzie nacisnąć,
przerzucił mnie przez kolano. Bił ręką, bardzo szybko, nie aż tak
mocno, ale niesłychanie rytmicznie. Zaczęłam wierzgać nogami, lubię to robić
:) więc raz bił a raz trzymał moje nogi, raz mnie łaskotał, a
raz znowu bił. W końcu dałam za wygraną i rozkoszowałam się
laniem. Bolało, ból stawał się nieznośny i nawet już mi raz
przeszło przez myśl kiedy skończy. Naczekałam się trochę bo bił
i bił, już zaczęłam się wiercić i pojękiwać, a tu końca nie
widać. Nareszcie jednak przestał i zaczął głaskać. Pupa pulsowała
straaaasznie! A jaka była czerwona! :) Mój K. bardzo lubi w
takich momentach wyciągać lód z lodówki, przykładać do
rozgrzanej pupy i patrzeć jak się szybko topi :) Tak też się
bawiliśmy i teraz. Kiedy już rozpuściło się chyba z 7 kostek
lodu i wszystko było mokre, łącznie z moja cipeczką, postawił
mnie do kąta, a sam poszedł się wykąpać. I jak zawsze stoję
bardzo grzecznie w kącie, nie wiercę się, nie zmieniam pozycji,
nie dotykam pupy jeśli nie mogę i On o tym wie, i to ma pewność, że
nie musi nawet patrzeć, i może mnie tak zostawić; to tym razem
obiecałam, że będę grzecznie stać a masowałam pupę! Ha ha! Dotykałam, wierciłam się, taaak :D I to tylko po to żebyś teraz mógł
to przeczytać :D I co z tym zrobisz? :)
Proszę Państwa, uwaga! Ogłoszenie: Mój kolega założył blog, blog o swoim fetyszu.
Najmilsze jest to, iż napisał, że byłam dla Niego inspiracją.
Taka ze mnie muza! :) Blog polecam, a oto adres
http://fetishtown.blogspot.com/
Przyjemnego czytania :)
Pozdrawiam :)
Cassy
To mało mało:) No ale tak to bywa jak zabawki sie przeklada:)
OdpowiedzUsuńDobrze ze nie wpadliście :)
OdpowiedzUsuńDziękuje za reklamę
Feeti wpadać to My nie mamy zamiaru w żaden sposób!!! :O
OdpowiedzUsuńFajnie się zabawiasz, ale jakoś nie kojarzę - miewasz bliskie spotkania trzeciego stopnia z palcatem?
OdpowiedzUsuńZ palcatem miewam dużo różnych spotkań i nie tylko 3 stopnia ;)
OdpowiedzUsuńŁoł, to może podzielisz się wrażeniami z tych spotkań? Muszą być bardzo ekscytujące...
OdpowiedzUsuńHow to get to Caesars Casino in East Peoria, IL on
OdpowiedzUsuńDirections to Caesars Casino (East Peoria, IL) with 동두천 출장샵 public transportation. The following 세종특별자치 출장안마 transit lines 세종특별자치 출장안마 have routes 김해 출장마사지 that pass 통영 출장안마 near