poniedziałek, 25 czerwca 2012

Miłe poranki i nie tylko poranki... :)

Siedziałam na kanapie K. podszedł do mnie jak gdyby nigdy nic, kazał mi wstać,ściągnął mi spodnie i majteczki, i przełożył mnie przez kolano. Ucieszyłam się i pomyślałam sobie 'ale fajnie'. Bił całkiem mocno, czułam jak siła uderzenia przechodzi przez całe moje ciało, ale nie zrobiło mi się  nawet gorąco. Moją pupę ogarnęło lekkie pulsowanie, ale leżałam spokojnie i delektowałam się. Trwało to jeszcze dłuższą chwilę a kiedy uświadomiłam sobie, że zaczyna mnie już boleć K. kazał mi wstać. Nie musiał nawet nic mówić, widziałam, że udał się w kierunku szafy, więc położyłam się na brzuchu. Wrócił z pasem i ponownie zaczął bić. Robił to wyjątkowo mocno bo krzywiłam się od samego początku. Chciałam zacząć się wiercić żeby nie było tak łatwo, ale jednak zrezygnowałam. Ku mojemu zaskoczeniu szybko przestał i schował pas. Wstałam lekko oszołomiona tym co się dzieje, bo nie wiedziałam dlaczego, po co, czemu tak, bólu prawie nie czułam ale byłam zadowolona :) Nie minęło 5 minut kiedy zaczepiłam mojego K. a On bez żadnego wahania kazał mi opuścić spodnie i ponownie przełożyć Mu się przez kolana. 'Jaki stanowczy' pomyślałam i zrobiłam co kazał. Teraz zaczął bić o wiele szybciej, mocniej, aż zaczęłam się wiercić i wierzgać nogami. Przytrzymał jedną ręką moje nogi a drugą ciągle bił. 'Cokolwiek Mu dzisiaj jest to podoba mi się to!' pomyślałam i zaczęłam się kręcić jeszcze bardziej. Nic to nie dało, tylko się zmęczyłam i poczułam jeszcze mocniejsze uderzenia. Ręce zaczęły mi się pocić i teraz już zrobiło mi się naprawdę gorąco. K. był dziwnie milczący, nie wiedziałam w sumie o co chodzi, czy On chce się ze mną pobawić czy może jest zły, czy sobie ze mnie żartuje... ale poddałam się temu co robił. I powtórka z rozrywki; kazał mi wstać i podszedł do szafy. Za chwilę leżałam już na brzuchu i czułam pierwsze uderzenia. Słyszałam dźwięk spadającego pasa, było mi niesamowicie gorąco i pociłam się jak jakaś mysz. Zaczęłam się wiercić coraz bardziej i bardziej, aż w końcu dotarło do mnie, że mnie to wcale nie boli i..... obudziłam się :) Byłam cała spocona i podniecona, K. chrapał koło mnie niemiłosiernie i było po 5:00 rano. Kilka ruchów udami i czułam, że zaraz dojdę. Już wiedziałam co będziemy robić tego poranka :) ' I co teraz obudzić Go żeby mi spuścił lanie?', 'Hmmm no nie odmówi, ale to będzie bardzo słychać', 'To może obudzić Go na sam seks...'... rozmyślałam i podniecałam się jeszcze bardziej. Nie mogłam już słuchać jak chrapie, więc "przypadkowo" dostał kopa i przestał :) Oczywiście się nie obudził. Ale są na to sposoby, wystarczy złapać i pociągnąć za odpowiednie "sznurki" ;) Ledwo otworzył oczy, ale już wiedział w którym kierunku zmierzać rękami ( i nie tylko rękami) :)  - Weź dawaj łyżkę drewnianą jej tak nie słychać, wiesz co mi się śniło?! :)  - Domyślam się co :)  - No to weź idź do kuchni, no idź, no idź :) K. uśmiechnął się i poszedł do kuchni. - To jak już wstałeś to podaj mi też jajeczko :) Zaczął grzebać w szufladzie a ja przełożyłam się przez kołdrę i poduszki, niechlujnie i pośpiesznie. Nie mogłam się już doczekać. K. podszedł do mnie podał mi jajeczko i uderzył lekko łyżką. To wcale nie zabolało ale myślałam, że zaraz dojdę. Uderzył znowu tym razem mocniej i zaczął bić rytmicznie. Bolało, pojękiwałam trochę i przechodził mnie dreszcz. Włożyłam jajeczko tam gdzie powinnam i zaczęłam jęczeć już bardziej z rozkoszy niż z bólu. - Chcesz tak dojść?, zapytał K. a ja nie odpowiedziałam nic tylko dalej jęczałam i przewracałam oczami. - Chyba jednak chcesz :) - Chce... wydusiłam z siebie i poczułam mocniejsze i szybsze uderzenia. Jednocześnie było mi baaardzo przyjemnie, czułam, że zaraz odpłynę. Im byłam bliżej orgazmu tym mniej odczuwałam ból. Jęczałam i nie kontrolowałam tego wcale. - Jak tak dalej będziesz jęczeć to zaraz się na Ciebie rzucę :), powiedział K.  - Sąsiedzi to mają od rana "koncert", wydyszałam z uśmiechem ale i z wysiłkiem.  - A niech słuchają i zazdroszczą, skwitował K. i uderzył mnie jeszcze mocniej. W tym samym momencie moje ciało ogarnęła rozkosz nie do opisania, wiłam się, jęczałam i gryzłam poduszkę :) Po orgazmie zorientowałam się, że K. już mnie nie bije i przypuszczam, że przestał w momencie kiedy doszłam :) Złapałam oddech, poprawiłam swoją pozycję i widziałam, że zaraz dojdę znowu. K. położył dłoń na mojej pupie i nie musiał nawet nic więcej robić kiedy ponownie zaczęłam szaleć :) Ale wciąż było mi mało. Tym razem wiedziałam, że może mnie zaspokoić tylko coś większego :) I tak też się stało :) Po skończonym, udanym jak zawsze zresztą seksie, wróciliśmy do Naszej standardowej pozycji; czyli ja na brzuszek, K. na plecy i rączka na mojej pupie :) Zasnęliśmy błogo.
Budzę się, patrze na zegarek 10:20. 'Hmmm śniło mi się, że mi się śniło a później się obudziłam i był seks czy jednak nie?' Kładę się na plecy; uuu pupa boli, jednak mi się nie śniło :) Ale siniaki są na pewno nierówne... :)  To gdzie ten magiczny "sznureczek"? :D


Drogi W. bardzo, bardzo Cię przepraszam, że jeszcze nie tym razem to o co prosiłeś, na to potrzebuję o wiele więcej czasu, którego teraz niestety nie mam.
Pytacie co się dzieje, że nie piszę. Otóż bierzemy za 3 tygodnie ślub i cały swój czas poświęcamy na przygotowania :) Bardzo Was proszę o wyrozumiałość w tej sytuacji i obiecuję wszystko nadrobić! :)

Pozdrawiam :*

Cassy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz