poniedziałek, 25 czerwca 2012

Otwieram oczy i biorę coś w garść...

Budzę się, nie wiem która dokładnie godzina... ale przypuszczam, że musi być około 4 rano, bo zawsze się mniej więcej o tej godzinie. Wytężam wzrok żeby dojrzeć, która godzina. Miałam racje- 4:10. K. Śpi koło mnie, jak zawsze leży na plecach a ręce trzyma na brzuchu. Przytulam się do Niego. Zaczynam całować Go w ramie. Śpi dalej. Wkładam rękę pod kołdrę i łapie Go za kutaska. Zaczyna się ruszać, budzi się, otwiera oczy. Patrzy na mnie i uśmiecha się. On już dobrze wie czego ja chce, a On oczywiście nie odmówi :)

Zaczynam Go całować po szyi i za chwilę szepcze Mu do ucha: - Będę bardzo posłuszna. Na to K. Szybkim ruchem zrzuca kołdrę. Zaczyna ściskać moje piersi, głaskać po brzuchu i po biodrach. Pyta: - Na pewno będziesz posłuszna? - Tak, odpowiadam. - Jak bardzo? - Bardzo, tak jak chcesz. K. Zaczyna mnie całować bardzo namiętnie wszędzie gdzie się tylko da. Po chwili mówi: - Załóż ręce za głowę. Robię tak jak mówił. Wkładam ręce pod głowę, tak samo jakbym stała w kącie z tym, że leżę na plecach. K. Całuje mnie i pieści. Leże tak grzecznie, nie wyciągam rąk, pozwalam Mu robić wszystko to co chce. Zamykam oczy i czuje jak delikatnie pieści moje ciało. Nagle słyszę: - Ale chyba wiesz, że ostatnio nie byłaś taka grzeczna? A wręcz przeciwnie, nieźle rozrabiałaś? Otwieram oczy, wiem, że ma racje i wiem też do czego to zmierza. Czuje jak od pleców do cipeczki przechodzi mnie dreszcz. Ani zimny ani ciepły, po prostu dreszcz podniecenia. Nie odpowiadam nic ale On wie, że zgadzam się z tym co mówi. - I co teraz zrobimy? Nie mogę Cię zbić pasem ani nawet ręką bo będzie bardzo słychać i sąsiedzi się obudzą. Patrzy na mnie i czeka co powiem. Ale ja nic nie mówię, tylko wstaje i idę do kuchni. Biorę łyżkę, będzie boleć a nie będzie tak słychać uderzeń. Poza tym wiem, że byłam bardzo niegrzeczna. Liczę też na to, że K. Potraktuje mnie łagodniej widząc co sama wybieram. Podaje Mu łyżkę. Nie czekam na to co powie; wchodzę na łóżko i bardzo mocno wypinam pupę. Ręce wyciągam przed siebie. K. Wstaje z łóżka, przykłada łyżkę do mojej pupy. Będzie na pewno boleć bardziej bo pupa jest wypięta a tym samym skóra napięta. Mogę być ślady czy siniaki ale K. Wie, że skoro sama się temu poddaje to się z tym liczę. Zaczyna mnie bić. Pomału i dokładnie. Nie wkłada w to dużo siły a mimo to bardzo boli. Na początku liczę w myślach uderzenia. Jeden... dwa.... trzy.... cztery.... Boli. Pięć.... sześć... Boli ale nie zmieniam pozycji tylko jęczę cichutko. Już nawet nie liczę. Nie wiem ile razy już mnie uderzył i ile jeszcze będzie bił. Zaczynam się trochę wiercić. Nie, nie specjalnie- po prostu odruch. K. Na chwile przestaje bić ale nie odrywa łyżki od mojej pupy. Upomina mnie w ten sposób bez słów, czeka aż przestane się wiercić. Przestaje. Pupa mnie już bardzo boli, jest tez bardzo gorąca. Cała pulsuje. K. Zaczyna znowu bić ale już lżej. Wiem, że niedługo przestanie. I faktycznie za chwile przestaje.

Odkłada łyżkę i zaczyna mnie głaskać po pupie. Mówi: - Wiem, że teraz jesteś posłuszna ale wcześniej byłaś bardzo niegrzeczna. - Wiem, odpowiadam ale cały czas nie zmieniam pozycji. - Już możesz się położyć. Kładę się i dotykam pupy. Jest bardzo gorąca. - K. Pyta: - Boli pupa? Ale nim zdążę cokolwiek odpowiedzieć zaczyna mnie znowu po niej głaskać. - Nie postawie Cię teraz do kąta chociaż na to zasłużyłaś, bo jest zimno i jest noc a właściwie zaczyna się poranek, ale wiesz, że i tak Cię to nie ominie. W tym samym momencie łapie mnie za włosy i ciągnie. Kiwam lekko głową, tyle na ile to możliwe, na znak, że się z Nim zgadzam. -Połóż się na brzuch. Robię to. K. Łapie mnie ponowie za włosy i przyciska mocniej do łóżka. Drugą ręką zaczyna pieścić moją cipeczkę. Czuje delikatne uderzenie w uda, więc rozchylam nogi mocniej. Czuje Jego palce w mojej dziurce. Zaczynam ruszać pupą. Jest mi przyjemnie. Chce włożyć sobie dłoń pod brzuch i przesunąć ją do cipeczki, żeby pomęczyć swoją łechtaczkę ale K. Mi nie pozwala. Wyjmuje palce z mojej dziurki, puszcza moje włosy. - Połóż się teraz na plecy. Przewracam się a On przekracza mnie nogami i podsuwa do ust swojego kutaska. Zaczynam go lizać ale nie robię tego długo. Daje znak mojemu K. Żeby we mnie wszedł. Obracam się ponownie na brzuch i lekko wypinam. K. Delikatnie wchodzi we mnie. Jestem bardzo podniecona i czuje, że zaraz dojdę. K. Łapie mnie za ucho a ja już wije się i jęczę. Pierwszy orgazm niemal natychmiast po włożeniu kutaska. Ale to jest stanowczo za mało. Proszę K. Żeby mnie rżnął. Robi tak, bardzo mocno. Dochodzę jeszcze dwa razy a zaraz po tym On. I już czuje jak na mojej obolałej, szczypiącej i gorącej pupie ląduje ciepła sperma.

Leże tak chwile bez ruchu, jest mi ciepło i błogo. K. Mnie przytula. Po dłuższej chwili takiego leżenia mówi: - Rano, jak się obudzimy idziesz do kąta. A dokładniej klęczysz. Ja uśmiecham się sama do siebie... :)


Cassy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz